piątek, 2 listopada 2012

Ukryta miłość





Czy widziałeś, czytelniku drogi, reklamę twixów? Opowiada ona o całej historii paralelnych batonów. Zgodnie z opowieścią jest twix lewy oraz twix prawy. Legenda głosi, że twórcy słodycza pokłócili się, i do dziś batona lewego i prawego łączy tylko wspólne opakowanie oraz podjazd.

Do niedawna myślałem, że unikam słodyczy. W ciągu ostatnich lat moje podniebienie stało się całkiem wytrawne. Okazuje się jednak, że wspomnianymi wyżej twixami objadam się każdego dnia. Co różni bowiem baton od polityka? Otóż baton prawdopodobnie nie potrafi kłamać. Jest to jednak kwestia drugorzędna, bo nie o to mi chodzi. 
Ostatni sondaż wepchnął 4-procentowy klin między moje dwie ulubione partie, przy okazji przywracając tej rządzącej prym w stopniu poparcia. Z pewnością niewiele osób interesuje się polityką w takie święta jak zaduszki. Ćoż, dziś zaduszki. 

Pech, lub raczej złośliwość losu chciała, by groby smoleńskie otworzyły się ponownie akurat w przeddzień święta wszystkich zmarłych. Tym razem buchnęło z nich trotylem, może odrobiną nitrogliceryny. A może niczym. Kolejny raz zadaję sobie pytanie, co sądzić o katastrofie smoleńskiej, i kolejny raz pozostaję bez odpowiedzi. Nie głowię się jednak nad przyczynami tragedii, a jej skutkami. Od 30 miesięcy trwa wojna, która nie tylko budzi frustrację. Ten konfikt się frustracją żywi. Perspektywa rozwiązania całej zagadki odsuwa się leniwie w cień, dając pole do zbijania politycznego kapitału przez dwa największe ugrupowania polskiej sceny politycznej. Bo chyba nie skłamię pisząc, że platforma ma w tej kwestii daleko większy interes od Prawa i Sprawiedliwości. Tak zwana prawica nie wygra w tym polu niczego poza wiedzą o przyczynach katastrofy. Donald Tusk znajduje za to najsilniejsze narzędzie do utrzymania się przy władzy. Tak to się wszystko kręci.
Partia Kaczyńskiego ma jakieś nowe dowody. Ale nie powie, to by była niekonsekwencja. Partia Tuska nieustannie tłumaczy się niemal ze wszystkiego. Partia Palikota straszy trybunałem. Gdyby ktoś zapytał mnie miesiąc temu, jak jest w Polsce z tym smoleńskiem, pewnie odparłbym, że całkiem nieźle. Dziś proponuję wycieczkę do SLD po jabłka. Są zdrowsze, niż popcorn. I batony.
Wracając do tych ostatnich, moje kaloryczne porównanie idealnie komponuje się z dwoma hegemonami naszego politycznego grajdołka. Odwieczna walka gigantów jest celem samym w sobie. Nie chodzi o wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Chodzi o to, żeby walczyć. Premier nie znajdzie lepszej opozycji, a opozycja nie znajdzie cieplejszego kąta, niż za piecem u premiera. Od lat karmelowy Donald Tusk trzyma w miłosnym uścisku herbatnikowego Jarosława Kaczyńskiego. Są to nierozłączne składniki batona. Przytuleni, cicho drzemią pod medialną czekoladą. Tak powstaje smakołyk, któremu nie może się oprzeć społeczeństwo. A może czas przejść na dietę?

Jakub Szegda
www.jotes.salon24.pl