poniedziałek, 25 czerwca 2012

Wieści znad Sekwany - epilog


II tura wyborów parlamentarnych odbyła się w minioną niedzielę – 17 czerwca – dokładnie tydzień po I turze. Głosowanie, podobnie jak w I turze odbywało się w systemie większościowym, w okręgach jednomandatowych. Kandydaci rywalizowali w 541 z 577 okręgów wyborczych. W 36 okręgach do rozstrzygnięcia doszło już tydzień wcześniej. W wyborach mogło wystartować ponad 1200 kandydatów, którzy uzyskali w I turze co najmniej 12,5% głosów spośród zarejestrowanych wyborców w swoim okręgu. W większości okręgów ten warunek spełniło 2 kandydatów, ale w ponad 100 okręgach udało się to nawet 3 kandydatom (układ znany we Francji jako triangulaire). Ostatecznie jednak znaczna część kandydatów z trzecich miejsc wycofała się popierając kogoś z czołowej dwójki.


Wyniki I tury



Mandatu deputowanego po I turze pewnych mogło być 36 kandydatów, którzy zdobyli większość głosów w swoim okręgu. Wśród nich było 22 kandydatów Partii Socjalistycznej (m.in. premier Jean-Marc Ayrault, minister spraw zagranicznych i były premier Laurent Fabius, minister ds. terytoriów zamorskich Victorin Lurel), 9 kandydatów Unii na rzecz Ruchu Ludowego (m.in. wicemer Paryża Claude Goasguen, były europoseł Alain Marleix), po jednym kandydacie z: Europa Ekologia-Zieloni (Noel Mamiere-pierwszy burmistrz we Francji który udzielił ślubu parze gejów), Radykalnej Partii Lewicy, Nowego Centrum oraz niezależnym kandydacie lewicy i prawicy.
Prezydencka większość uzyskała prawie 40% głosów Francuzów: Partia Socjalistyczna ponad 29,3%, Europa Ekologia-Zieloni prawie 5,5%, pozostałe około 5% padło łupem głównie kandydatów niezależnych wspieranych przez socjalistów.
Opozycyjna centroprawica zdobyła prawie 35% głosów, z czego ponad 27% Unia na rzecz Ruchu Ludowego, Nowe Centrum – 2,2%, Partia Radykalna – 1,2%, Sojusz Centrowy – 0,6%, prawie 4% niezależni kandydaci  popierani przez Unię.
Z partii nie wchodzących w skład tych dwóch bloków poparcie warte odnotowania uzyskały w I turze: Front Narodowy (13,6 % głosów), Front Lewicy (6,9%) oraz Centrum Francji (prawie 1,8% głosów).


Francuzi po 10 latach znowu wybrali lewicę

Startujące partie                                                                                                                                       


  • Partia Socjalistyczna – główny trzon bloku proprezydenckiego, 186 deputowanych w poprzedniej kadencji, 22 deputowanych wybranych w I turze. Jej kandydat Francois Hollande został miesiąc wcześniej wybrany prezydentem. W ostatnich sondażach uzyskiwała wyniki między 30 a 35%, walczy o samodzielną większość parlamentarną.
  • Unia na rzecz Ruchu Ludowego – główne ugrupowanie opozycyjnego bloku centroprawicowego. 313 deputowanych w poprzedniej kadencji a 9 w I turze, w ostatnich sondażach szła łeb w łeb z socjalistami, walczy o utrzymanie większości w parlamencie.
  • Front Narodowy – czołowe ugrupowanie skrajnej prawicy, po przejęciu partii przez młodą, energiczną i pomysłową Marine Le Pen poparcie dla FN znacząco wzrosło, o czym świadczy wynik Le Pen w wyborach prezydenckich i wahające się w okolicach 15% wyniki sondażowe partii w ostatnich miesiącach. W ostatniej kadencji i I turze pozostaje bez deputowanych, dzisiaj walczy o to żeby być niezbędnym "języczkiem u wagi" do większości w Zgromadzeniu Narodowym.
  • Front Lewicy – główna siła skrajnej lewicy, 20 deputowanych w poprzedniej kadencji, w I turze bez deputowanych. W ostatnich sondażach stabilne poparcie w granicach 7-8%, liczy na współrządzenie z socjalistami w powyborczym, lewicowym gabinecie.
  • Europa-Ekologia-Zieloni – wyborczy  współkoalicjant PS, 3 deputowanych w poprzedniej kadencji, jak dotychczas 1 deputowany po I turze, w sondażach poparcie około 2%, dąży do stworzenia własnej grupy parlamentarnej (wymagane do tego jest zdobycie 20 mandatów). Wyborczy sojusz z PS może znacznie wzmocnić tę partię w parlamencie.
  • Ruch Demokratyczny-Centrum dla Francji – ugrupowanie centrowe o charakterze liberalnym, miał 3 deputowanych w poprzedniej kadencji i ani jednego w I turze, w sondażach z poparciem 1-1,5%. Jego głównym celem jest utrzymanie swojego dotychczasowego zaplecza parlamentarnego co przy minimalnym poparciu i braku koalicjantów będzie niezmiernie trudne.
  • Konfederacja Centrum (Nowe Centrum-Partia Radykalna-Nowoczesna Lewica-Konwencja Demokratyczna)sojusz 4 partii o charakterze liberalnym i socjalliberalnym wchodzących w skład bloku centroprawicy. Posiadali 40 deputowanych w ostatniej kadencji, po I turze tylko z 1 deputowanym. W sondażach ich poparcie oscyluje wokół 1%. Ich siła opiera się głównie na sojuszu z Unią. Walczą o uzyskanie jak największej ilości mandatów.
  • Radykalna Partia Lewicy – centrolewicowy, socjalliberalny koalicjant Partii Socjalistycznej. W poprzedniej kadencji posiadała 12 deputowanych, po I turze posiada 1 mandat. Jej celem jest utrzymanie obecnego stanu posiadania w Zgromadzeniu Narodowym.


Wyniki II tury



II turę podobnie jak I zdecydowanie wygrała proprezydencka koalicja centrolewicy, obsadzając 306 z 541 wakujących miejsc w Zgromadzeniu Narodowym (258 socjalistów, 16 zielonych, 11 lewicowych radykałów, 4 lewicowych populistów z Ruchu Obywatelskiego i Republikańskiego, 17 niezależnych kandydatów koalicji). 
Opozycyjny blok centroprawicy wygrał w 218 okręgach (Unia na rzecz Ruchu Ludowego - 185, Nowe Centrum-11, Partia Radykalna-6, Sojusz Centrystów-2, konserwatywna Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna  - 2, Narodowe Centrum Niezależnych i Chłopów- 1, Solidarna Republika - 1, konserwatywno - narodowy Ruch dla Francji  - 1, eurosceptycy z Powstań Republiko  - 1, niezależni kandydaci bloku-8). 
Listę członków francuskiego Zgromadzenia Narodowego XIV kadencji uzupełnia 10 posłów Frontu Lewicy (7 komunistów, 1 członek Partii Lewicy i 2 członków Federacji na rzecz Alternatywnego Społeczeństwa Ekologicznego), 2 Frontu Narodowego, 2 Centrum dla Francji, 2 Martynikańskiej Partii Niepodległościowej i 1 Ligi Południowej (rozłamowcy z Frontu Narodowego).


Analiza



Partia Socjalistyczna wraz z najbliższymi sojusznikami zdobyła bezwzględną większość głosów (314/577). Oznacza to, że będzie mogła rządzić bez oglądania się na koalicjantów takich jak Zieloni czy partie Frontu Lewicy.
Europa Ekologia - Zieloni (EELV) skorzystała z wyborczego sojuszu z socjalistami, zwiększając liczbę deputowanych z 4 do 17. Umożliwia to Zielonym utworzenie oficjalnej grupy parlamentarnej. Zieloni stali się trzecim co do wielkości ugrupowaniem w Zgromadzeniu Narodowym.
Front Lewicy, który wystartował samotnie i unikał wszelkich wyborczych sojuszy z socjalistami aby zachować niezależność, stracił połowę swoich mandatów (z 19 do 10), mimo znacznego wzrostu liczby uzyskanych głosów. Front stracił prawo do tworzenia grupy parlamentarnej (nie posiada wymaganych 15 deputowanych). 
Unia na rzecz Ruchu Ludowego – obecnie główna partia opozycyjna – straciła 112 mandatów.  Kilku z jej prominentnych członków zostało pokonanych, w szczególności 20 z 41 członków Frakcji Prawicy Ludowej (twarda prawica) – m.in. Eric Raoult i Maryse Joissains – Massini. Zaraz po klęsce czołowi członkowie partii wezwali do ponownego przemyślenia pozycji i utwierdzenia jej wartości. Doszło do konfliktu między liderami UMP na tle zakazu porozumienia z Frontem Narodowym.
Ruch Demokratyczny (Modem) stracił parlamentarnego przywódcę. François Bayrou został pobity w swoim okręgu wyborczym przez socjalistycznego rywala. Liczba deputowanych Ruchu spadła z 3 do 2: Jean Lassalle'a (ponownie wybrany w Pyrénées-Atlantiques ) i Thierry Robert (który zdobył miejsce z UMP w La Réunion ). Porażka Bayrou była postrzegana jako potencjalnie druzgocący cios nie tylko dla jego własnej kariery, ale także dla partii, którą sam zakładał. Był to także ogromny cios dla centrum  we francuskiej polityce. 
Tym bardziej, że pozostałe dwie partie centroprawicy: Nowe Centrum i Partia Radykalna utraciły miejsca w Zgromadzeniu mimo wyborczego sojuszu z UMP. Reprezentacja Nowego Centrum w Zgromadzeniu zmniejszyła się z 25 członków do 14. Oznacza to, że nie będzie już uznawana jako grupa parlamentarna. Partia Radykalna uzyskała tylko 6 mandatów.
Skrajna prawica uzyskała miejsca w Zgromadzeniu po raz pierwszy od czasu wyborów w 1997 r. 
Przywódcy FN – Marine Le Pen i Louis Aliot – zostali pokonani, ale 22 letnia siostrzenica szefowej FN Marion Maréchal – Le Pen została wybrana w Carpentras. Pomogła jej kandydatka socjalistów która w I turze zajęła III miejsce i pomimo nacisków władz partii nie wycofała się i nie poparła kandydata Unii. Adwokat Marine Le Pen – Gilbert Collard, który nie jest członkiem Frontu Narodowego, nominowany przez nią został wybrany, dając FN drugie miejsce w Zgromadzeniu (po raz pierwszy od 24 lat). Ponadto były członek Frontu Narodowego, a teraz niezależny prawicowy polityk, Jacques Bompard, został wybrany w okręgu wyborczym sąsiednim do okręgu, w którym została wybrana Maréchal – Le Pen.
W departamentach i terytoriach zamorskich, kilka lokalnych sił zdobyło lub utrzymało reprezentację w Zgromadzeniu. Gujańska Partia Socjalistyczna wygrała w 1 z 2 okręgów w Gujanie, powracając do Zgromadzenia po raz pierwszy od 1993 roku. Jej deputowany, Gabriel Serville, zasiądzie w socjalistycznej grupie parlamentarnej. Martynikańscy separatyści uzyskali dwa miejsca w Zgromadzeniu tym samym podwajając dotychczasową reprezentację. Boinali Said  - przywódca lewicowego "Ruch przeciw wysokim kosztom życia" – zdobył jeden z dwóch dostępnych mandatów na Majotcie. W Nowej Kaledonii oba mandaty zostały uzyskane przez centroprawicową, antyniepodległościową partię Razem Kaledonia, która uzyskała je w sojuszu z Unią. W Polinezji Francuskiej konserwatywne, proautonomiczne i antyniepodległościowe Zebranie Ludowe wygrało wszystkie trzy mandaty.


Nowa wschodząca gwiazda francuskiej polityki Marion Marechal Le Pen

Dominik Nowak

czwartek, 21 czerwca 2012

Gorycz Rosjan po porażce

Porażka z Grekami wywołała na rosyjskojęzycznych stronach internetowych wrzawę. Rosyjscy piłkarze podobnie jak i polscy nie zakwalifikowali się do kolejnej fazy Euro, co w obydwu krajach wywołało falę goryczy. Oto przegląd ciekawszych, rosyjskich demotywatorów, w których oczywiście nie mogło zabraknąć politycznych aluzji.

Po turnieju najbardziej dostało się Andriejowi Arszawinowi. Szydzono z reklamy chipsów, która jest masowo emitowana w czasie turnieju. Zdjęcie na którym triumfalnie podnosi paczkę opatrzono sarkastycznym komentarzem  „nagroda pocieszenia reprezentacji Rosji”. Inne na którym radośnie prezentuje chipsy zestawiono z fotką rosyjskiego hokeisty cieszącego się z pucharu i skomentowano „każdemu swoje”. Z kolei zdjęcie na którym uchwycono mało inteligentną minę Arszawina podpisano ostrym: „on już siebie widzi w Dumie i ty go popierasz baranie!”.

Polityczne zaangażowanie części piłkarzy nie mogło ujść uwadze autorów demotywatorów. Podobnie jak wielu innych rosyjskich celebrytów Arszawin, Pawluczenko i Akinfiejew wystąpili w kilkunastosekundowych spotach, gdzie mówili dlaczego zagłosują na Putina. Stąd demot o wizji parlamentarnej kariery. Jednak lepszym zdaje się być zestawienie zdjęcia greckiego piłkarza Karagounisa, który zdobył zwycięskiego gola w meczu Rosjan z Grekami, z kadrami ze wspomnianych spotów. Podpisano to krótkim i zwięzłym: „Karagounis nie głosował, Karagounis trenował”.

Nie mogło zabraknąć też głosu nadziei. Pojawiło się  zdjęcie Władimira Czurowa, przewodniczącego Centralnej Komisji Wyborczej oskarżanego „przez ulicę” o fałszerstwa wyborcze. Fotka ta opatrzona była sarkastycznym komentarzem „Natychmiast oddelegować go do liczenia punktów w grupie”.

Generał Petelicki - samobójstwo czy morderstwo na zlecenie?

W sobotę, 16 czerwca, przed wieczornym meczem Polska-Czechy, krajowe media lotem błyskawicy obiegła wiadomość o śmierci generała Sławomira Petelickiego. Twórca jednostki specjalnej GROM został znaleziony martwy w garażu wielorodzinnego budynku na Mokotowie. Przyczyną śmierci była rana postrzałowa głowy, powstała prawdopodobnie w wyniku samobójstwa.
Jednak skąpość doniesień prasowych na temat śmierci generała, przyczynia się do powstawania coraz to nowych i coraz mniej prawdopodobnych wersji zdarzenia. Niespójne informacje zdają się podważać wstępną tezę policji o samobójstwie i bardziej skłaniają się ku drugiej, znacznie bardziej niepokojącej teorii o morderstwie.


Kim był Sławomir Petelicki?
Swoją karierę w wywiadzie, Petelicki zaczął w roku 1969 w Departamencie I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W latach 1973-1978 był attache kulturalnym, prasowym i naukowym w konsulacie w Nowym Jorku, gdzie również prowadził działalność kontrwywiadowczą.
W 1990 roku sformował słynną jednostkę antyterrorystyczną GROM (Grupa Reagowania Operacyjno-Manewrowego). Funkcje dowódcy tejże jednostki pełnij do roku 1995, i później w latach 1997-1999, kiedy to został z tej funkcji odwołany.
Po przejściu na emeryturę, Petelicki zajął się biznesem. Był współwłaścicielem firmy Grupa Grom, zatrudniającej byłych żołnierzy GROM-u. Jego nazwisko jest także łączone z polskim oddziałem firmy Ernst & Young, z Biotonem, a także z Pol-Aqua SA.

Samobójstwo czy morderstwo?
Według wstępnych ustaleń policji , przyczyną śmierci generała było samobójstwo. Jednak czytając, skądinąd, dość skąpe doniesienia medialne na ten temat, wysnułam kilka niepokojących wniosków, które jak na razie pozostają niepotwierdzone.
Według informacji zdobytych przez media, po godzinie 16.00, Petelicki zszedł do podziemnego garażu apartamentowca, w którym mieszkał, natomiast ciało zostało znalezione dopiero około godziny 18.30. Wynika z nich również, że generał popełnił samobójstwo wkładając sobie pistolet do ust, a rana wylotowa znajdowała się w okolicach skroni. Na podstawie tych krótkich informacji pewne pytania same nasuwają się na myśl.
Dlaczego ciało zostało znalezione dopiero po prawie trzech godzinach? Co, oprócz zaistnienia faktu śmierci generała, działo się pomiędzy godziną 16.00 a 18.30? Rzecz działa się w garażu sporego apartamentowca,  co automatycznie nasuwa wniosek, że jest to miejsce ogólnodostępne dla właścicieli mieszkań – czy w takim razie w tym przedziale czasowym absolutnie nikt tamtędy nie przechodził? Co z odgłosem wystrzału? Zwielokrotniony przez betonowe ściany huk powinien być wyraźnie słyszalny. Oczywiście wyjątkiem jest tutaj użycie tłumika, ale tego nie znaleziono. A monitoring? Nieszczęśliwie okazało się, że nie uchwycił miejsca, gdzie padł strzał. Dalej. Pod jakim kątem pistolet musiałby by zostać włożony do ust, żeby rana wylotowa po kuli znalazła się w okolicach skroni? Postrzelenie się w skroń przez usta musiałoby wymagać kuriozalnego wręcz manewrowania lufą. Jaki to miałoby cel? Odpowiedzi nie ma, a to z kolei sprzyja  sypiącym się zewsząd sugestywnym uwagom, które dość skutecznie zaciemniają obraz i tak skomplikowanej sytuacji.

Teorie spiskowe
Tajemnicza śmierć Petelickiego uruchomiła lawinę wszelakiej maści spiskowych teorii, które w miarę jasno dają do zrozumienia, że to nie było samobójstwo. Wstrzemięźliwości w kreowaniu scenariuszy wielkiego spisku brakuje zwłaszcza niektórym politykom, do których wyraźnie zaaspirował m.in. Janusz Korwin-Mikke, pisząc na blogu: „Nie wierzę, by jakikolwiek Polak popełniał w Polsce samobójstwo przed meczem Polska-Czechy. Wierzę natomiast, że mordercy chcieli wykorzystać zainteresowanie tym meczem, by śmierć Pana Generała przeszła mało zauważona.
Generał Petelicki od dwóch lat zachowywał się dziwnie. Jak prawy żołnierz, który wie, że powinien coś zrobić – i nie może tego zrobić.”
Nie ucichło jeszcze echo słów Korwina-Mikke, gdy do dyskursu na temat rzekomego samobójstwa włączył się Jacek Kurski twierdząc, że „ostatnio coś za dużo tych samobójstw, którymi media przestają się interesować po jednym dniu”. Dopytywany przez dziennikarzy, oczywiście powiedział, że jego wypowiedź nie zawierała żadnych sugestii.
Rychło opinia publiczna doczekała się również reakcji prezesa Prawa i Sprawiedliwości, który, pytany o nagłą śmierć generała, stwierdził, że kilka tygodni wcześniej otrzymał on informację, jakby Petelicki był on „na krótkiej liście osób zagrożonych”, które wiedzą i mówią za dużo. Rzekomy informator jest ponoć świetnie zorientowany w sprawach polskiej polityki, ale jak to w przypadku prezesa Kaczyńskiego już bywało, i tym razem nie przejawiał on jakiejkolwiek chęci do ujawnienia źródła swoich informacji. Owo tajemnicze źródło tychże rewelacji, może sprowadzić na prezesa dodatkowe kłopoty natury prawniczej, których powagi wydaje się być nie do końca świadomy. Kodeks karny wyraźnie stanowi, że każdy, kto wie o przygotowaniach do popełnienia zbrodni, ma obowiązek powiadomić o tym prokuraturę, ale tego chyba prezes nie doczytał.



Domysłów bez liku
Śmierć generała wywołała ogromną falę domysłów, czy aby na pewno nikt nie pomógł mu dokonać żywota. Coraz częściej wiąże się też tę sprawę z kilkoma innymi, dość tajemniczymi zgonami, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich kilku lat. Wśród wymienianych spraw pojawia się między innymi nazwisko Grzegorza Michniewicza, byłego dyrektora generalnego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, który popełnił samobójstwo w grudniu 2009, Andrzeja Leppera, który powiesił się w warszawskiej siedzibie Samoobrony w lecie 2011 roku, a nawet Barbary Blidy, która zastrzeliła się w 2007 roku w swoim domu, w czasie trwania akcji ABW.
To jednak jeszcze nie koniec tajemniczych powiązań, które, im dalej sięgają, tym zdają się być coraz mniej prawdopodobne. Pojawia się nawet pytanie o to, czy katastrofa smoleńska mogła pośrednio przyczynić się do śmierci generała? Czy to, że był zagorzałym krytykiem rządu i nie krył swojego zdania na temat śledztwa w sprawie Smoleńska, mogło mieć jakikolwiek wpływ na to, co stało się 16 czerwca popołudniu? Jeśli brać pod uwagę możliwość morderstwa, komu aż tak bardzo mogło zależeć na śmierci Petelickiego? Czy ktoś mógł go skłonić do samobójstwa? Czy może to osoba trzecia pociągnęła za spust?
Śledztwo trwa, a informacji wciąż jak na lekarstwo. Przyjaciele i rodzina mówią, że Petelicki nie był osobą, do której pasowałoby samobójstwo. Jak na wojskowego przystało, był z gatunku tych twardych, którzy świetnie radzą sobie w ekstremalnie stresujących sytuacjach. 
Nie zostawił listu pożegnalnego. Nie miał kłopotów biznesowych. Miał żonę i dwoje dzieci. Na pewno posiadał też jakieś plany na przyszłość. Praktycznie nic nie wskazywało na to, że mógłby targnąć się na swoje życie. Nikt nie zabija się bez przyczyny, dlatego na podstawie dostępnych faktów, można wysnuć wniosek, że w jego życiu lub najbliższym otoczeniu działo się coś poważnego. Coś, co mogło mieć wpływ na dalsze wypadki.
Sławomir Petelicki, według słów bliskich mu ludzi, był bardzo przywiązany do wojskowych symboli. Gdyby miał popełnić świadome samobójstwo, czy przed ostatecznym opadnięciem kurtyny nie założyłby swojego najlepszego munduru?
Cała historia ze śmiercią Petelickiego jest dość mocno skomplikowana i owiana mgłą tajemnicy. Śledztwo jest w toku, a pytań wciąż za dużo. W zaistniałej sytuacji pozostaje nam tylko czekać na wyniki pracy policji. Czy odpowiedzi będą satysfakcjonujące dla opinii publicznej? Być może, ale o tym przekonamy się za jakiś czas. 

Dagmara Woś

środa, 20 czerwca 2012

Egipskie sprawy


Hosni Mubarak nie ma ostatnimi czasy najlepszej prasy. Zdrowia też. We wtorek były prezydent Egiptu został przewieziony z więzienia Tora do szpitala wojskowego, gdzie lekarze stwierdzili u niego udar mózgu. Od tego momentu świat zalewają sprzeczne informacje dotyczące stanu zdrowia Mubaraka.

Według agencji Mena, respirator nie zdołał utrzymać przywódcy przy życiu. Innego zdania jest agencja Reutera, która powołując się na własne źródła oświadczyła, iż Mubarak znajdował się w stanie agonalnym, jednak niedostatecznie długo, by dokonać żywota. Obecnie donosi się, że jest nieprzytomny i podłączony do respiratora. 
Adwokat prezydenta, Farid El-Dib wyraził wcześniej obawy o życie swojego klienta sugerując, że powodem złego stanu zdrowia Mubaraka są celowe działania mające na celu doprowadzenie do jego śmierci. Przetrzymywanie 84-letniego człowieka w źle wyposażonym szpitalu to zabójstwo z premedytacją – mówi.

Wybory

Problemy zdrowotne Mubaraka są niejako symbolicznym końcem minionych rządów. Zbiegły się one bowiem z nowymi wyborami prezydenckimi. Mimo iż oficjalne wyniki mają zostać upublicznione dopiero w czwartek, swoje zwycięstwo zdążył już ogłosić główny polityczny rywal obozu Ahmeda Szafika (ostatniego premiera „starego ładu”), Mohammed Mursi. Jego wygrana oznaczałaby w praktyce całkowite przejęcie Egiptu przez Bractwo Muzułmańskie z rąk Najwyższej Rady Wojskowej, która rządzi krajem od ustąpienia prezydenta. Oczywiście, jeśli wojsko, nie stawiając oporu, zdecyduje się całkowicie odsunąć od władzy.


Hosni Mubarak ustąpił ze stanowiska prezydenta Egiptu 11 lutego ubiegłego roku, po fali krwawo stłumionych zamieszek społecznych. Swoją funkcję, 84-letni dziś Mubarak, pełnił blisko trzy dekady.


Jakub Szegda

Tandem wyborczy spod Akropolu. Część III:Wybory czerwcowe.


W minioną niedzielę Greków czekał drugi epizod wyborczy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.
Przedterminowe wybory do greckiej Izby Deputowanych odbyły się 17 czerwca b.r. z powodu braku możliwości stworzenia koalicji większościowej po ostatnich wyborach w maju.

Sondaże


W ciągu 10 dni od daty wyborów (6 maja), po których przywódcy polityczni bezskutecznie próbowali tworzyć nowy rząd, większość przeprowadzonych sondaży pokazywało, że SYRIZA zaczęła odgrywać główną rolę w walce z ND. To doprowadziło do oskarżenia ze strony liderów ND, PASOK i DIMAR, iż SYRIZA celowo torpedowała wszystkie próby utworzenia nowego rządu w celu realizacji własnego interesu – zwiększenia stanu posiadania po nowych wyborach. Po oficjalnym wyznaczeniu daty nowej elekcji na 17 czerwca większość kolejnych sondaży wskazywało, że ND podjęła inicjatywę walki o zwycięstwo wyborcze, wyprzedzając SYRIZA. Wśród wszystkich najnowszych opublikowanych sondaży   aż 9 wykazywało zwycięstwo Nowej Demokracji, tylko 2 SYRIZY a 1 odnotował remis między nimi.

Kampania wyborcza



Przed wyborami oczekiwano prób nawiązania sojuszy między większymi i mniejszymi partiami. ND negocjowała z Sojuszem Demokratycznym (DISY), DISY z DRASI, a SYRIZA osiągnęła porozumienie z KOISY. Były też pogłoski o negocjacjach SYRIZA z Zielonymi z OP i ANTARSYA. ND i DISY ogłosił pełną fuzję obu ugrupowań do wspólnej zjednoczonej partii na 21 maja. Kolejne trzy partie o charakterze centrowym, liberalnym ogłosiły tego samego dnia umowę o wspólnym koalicyjnym starcie: Odrodzenie Grecji - Akcja - Sojusz Liberalny (DX-DRASI-FS). Mimo wielu pojednawczych słów i gestów między sobą na lewej stronie greckiej sceny politycznej nie doszło do żadnego liczącego się porozumienia przedwyborczego, tak więc wszystkie liczące się siły wystartowały samodzielnie. W dniu 7 czerwca został wydany nakaz aresztowania Iliasa Kasidiarisa (rzecznika Złotego Świtu) po tym jak zaatakował dwie kandydatki do parlamentu w czasie programu na żywo w ANT-1 TV. W czasie gorącej debaty politycznej, Kasidiaris wylał wodę na przedstawicielkę SYRIZY w studiu Renę Dourou, a następnie kilkakrotnie uderzył przedstawicielkę Komunistycznej Partii Grecji Lianę Kanelli zanim sygnał telewizyjny został przerwany. Rząd tymczasowy i wszystkie partie z wyjątkiem Złotego Świtu wspólnie potępiły atak Kasidiarisa. 
Rzecznik rządu Dimitris Tsiodras powiedział: „Ten atak jest atakiem na każdego demokratycznego obywatela. Wzywamy partię pana Kasidiarisa – Złoty Świt – do potępienia tych działań bez zastrzeżeń”. 
ND, PASOK, SYRIZA i ANEL wspólnie uzgodniły nie brać udziału w telewizyjnych lub radiowych dyskusjach panelowych z kandydatami Złotego Świtu. Sondaż opublikowany w dniu 1 czerwca przez GPO wskazywał, że 60% głosów otrzymanych przez Złoty Świt w wyborach majowych pochodziło od Greków, którzy chcieli wyrazić swój sprzeciw wobec politycznego establishmentu. Mniej niż 30% głosujących na listę rzeczywiście poparło jego skrajne poglądy na temat imigracji.
Rzecznik PASOK powiedział: „Ten młody człowiek pokazał dziś, że stanowi część neonazistowskiej grupy, które oprócz tego, że jest skrajnie prawicowa jest też tchórzliwa i agresywna”. Wezwał on również tych, którzy poprzednio głosowali na tę partię aby przemyśleli to jeszcze raz przed oddaniem swojego głosu w czerwcu.
Lider ANEL Panos Kammenos skomentował tę sytuację, mówiąc „Neonaziści zostali zdemaskowani w telewizji. Ludzie, którzy głosowali na hitlerowskich zbirów powinni odpowiednio zareagować, oddając swój głos następnym razem.” 
Szef LAOS Georgios Karatzaferis określił to zdaniem: „Złoty Świt jest szkodliwy dla greckiego frontu patriotycznego. Zajęło nam 10 lat zyskać szacunek i godność dla ruchu patriotycznego. Nie pozwolimy partii Nikolaosa Michaloliakosa i parlamentarnej bandzie pana Kasidiarisa ośmieszyć to, co budowaliśmy przez te wszystkie lata. Jest teraz czas, aby oni opuścili życie polityczne. Faszyzm nie przejdzie w Grecji."

Wyniki wyborów



Wybory parlamentarne podobnie jak w maju wygrała z niewielką przewagą Nowa Demokracja na którą oddano 29,66% ważnie oddanych głosów co przełożyło się na 129 (w tym 50 w ramach premii za zwycięstwo) mandatów w 300-osobowym Parlamencie Hellenów. Na drugim miejscu uplasowała się SYRIZA z 26,89% i 71 mandatami, a za nią Panhelleński Ruch Socjalistyczny (PASOK) 12,28% i 33 mandaty. Miejsca w parlamencie utrzymały także pozostałe ugrupowania: ANEL (7,51% i 20 mandatów), Złoty Świt (6,92% i 18 mandatów), Demokratyczna Lewica (6,26% i 17 mandatów) oraz Komunistyczna Partia Grecji (4,5% i 12 mandatów). Pozostałe partie tym razem daleko od progu 3% poparcia dającego mandaty poselskie.


Wyniki wyborów w Grecji


Analiza


Przez ostatni miesiąc zgodnie z przewidywaniami umocniły się trzy największe partie.
Nowa Demokracja dzięki porozumieniu z Sojuszem Demokratycznym pochłonęła większość dotychczasowego elektoratu koalicji sił liberalnych, która w maju jeszcze pod trzema szyldami osiągnęła łącznie 6,5 %. Dzisiaj musiała się ona zadowolić zaledwie 1,5% poparcia.
Z drugiej strony ND umocniła także prawą flankę przebąkując o walce z nielegalną imigracją czym można wytłumaczyć przepływ do niej części elektoratów LAOS i ANEL (ANEL stracił 1/3 a LAOS 1/2 poparcia). SYRIZA z kolei zdecydowanie zmonopolizowała lewą stronę greckiej sceny politycznej, zwłaszcza jej antyoszczędnościowy nurt. Powiększyła swoje poparcie o 10%, których w maju można było się doszukać wśród elektoratu KKE (bolesny spadek poparcia z 8,5% do 4,5% w ciągu miesiąca), OP (z prawie 3 do niecałego 1%) a także ANTARSYA (z 1,2% do 0,33%).
KKE zaszkodziło także sekciarstwo, które objawiło się w odmownej odpowiedzi na propozycję SYRIZY co do wejścia do rządu lewicowego po wyborach majowych. Jak się okazało największymi wygranymi całej batalii są partie centrolewicy czyli PASOK i DIMAR. Obie partie utrzymały w czerwcowych wyborach mniej więcej swoje majowe poparcie. Od poparcia zwłaszcza tej pierwszej zależy „być albo nie być” nowego rządu Nowej Demokracji, tak więc może ona stawiać dość twarde warunki. Złoty Świt także utrzymał swoją dość wysoką jak na partię o takim charakterze pozycję, mimo incydentu telewizyjnego i bojkotu ze strony wszystkich pozostałych partii. Może się to wiązać z umocnieniem w oczach elektoratu ich pozycji jako partii antyestablishmentowej, prześladowanej przez wszystkie pozostałe siły polityczne. Dzisiaj (20 czerwca) już wiemy że Nowa Demokracja stworzy gabinet koalicyjny z PASOK i DIMAR zwany rządem ocalenia narodowego. Wspólnie liderzy tych trzech partii skrytykowali SYRIZA za brak chęci wejścia do koalicji a tym samym wzięcia współodpowiedzialności za państwo. Zarówno liderzy PASOK jak i DIMAR sygnalizują że w rządzie reprezentować będą ich partie technokraci a nie politycy. Wiążę się to z tym, że obie partie chcą zmniejszyć swoją odpowiedzialność za ten gabinet. Nie wróży mu to zbyt długiej stabilności ale jak będzie ostatecznie czas pokaże.



Czy te wybory oddalą groźbę odejścia od Euro i powrotu do drachmy?


Dominik Nowak & Eliza Bolimowska

wtorek, 19 czerwca 2012

Tandem wyborczy spod Akropolu. Część II: Krajobraz polityczny między wyborami

Reakcje greckich polityków na wynik wyborów

Lider Nowej Demokracji Antonis Samaras stwierdził: 

Rozumiem gniew ludzi, ale nasza partia nie zostawi Grecji bez rządu. 

Deputowany Złotego Świtu Nikolaos Michaloliakos powiedział swoim zwolennikom, że 

(...) te wybory to zwrot w stronę Europy Narodów, a Grecja to dopiero jego początek. 
Dodał: 

Opór Złotego Świtu przed dyktatem ratunkowym będzie kontynuowany wewnątrz i na zewnątrz greckiego parlamentu. Będziemy kontynuować walkę o Grecję wolną od międzynarodowych spekulantów. Dla Grecji dumnej i niezależnej! Dla Grecji bez niewolnictwa >>ratunkowego<< i utraty naszej suwerenności.

Brak zdecydowanej większości parlamentarnej stał się kolejną przyczyną niepokojów. Analitycy finansowi wyrazili opinię, że słaby wynik ze strony partii, które wspierały działania oszczędnościowe i neoliberalną politykę gospodarczą będą szkodliwe dla rynków finansowych. Rynki finansowe zareagowały negatywnie. Niekiedy pojawiały się opinie, że Grecja może wyjść ze strefy euro jeszcze przed końcem 2013 roku.

Reakcje zagranicznych polityków

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz powiedział: 

(...) negocjacje w sprawie utworzenia rządu w Atenach powinny mieć za cel uhonorowanie zobowiązań kraju wobec Unii Europejskiej

Rzecznik Komisji Europejskiej

"mam nadzieję i oczekuje, że przyszły rząd Grecji będzie przestrzegać porozumień przez Grecję zawartych".

Kanclerz Niemiec Angela Merkel zadeklarowała, że Niemcy będą współpracować z każdym demokratycznie wybranym rządem Grecji, skupiającym się na kontynuacji działań oszczędnościowych. Minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle dodał, że Grecja powinna w dalszym ciągu honorować swoje zobowiązania poprzez zmniejszenie deficytu publicznego, wyraził też nadzieję, że 

Możemy spodziewać powstawania rządu ostrożności w Grecji o wyraźnej orientacji europejskiej.

Lider Partii Zielonych w Bundestagu, Jürgen Trittin, zareagował na wynik mówiąc: "Był to czysty głos, że Europa nie powinna stracić równowagi społecznej" i "to był dobry dzień dla Europy i zły dzień dla Merkel".

Szwedzki Minister finansów Anders Borg: "oczywiście kluczowe znaczenie ma to że Grecy, muszą utrzymywać kierunek polityki fiskalnej , do którego zobowiązali się w programach oszczędnościowych.".

Próby sformowania koalicji

W poniedziałek 7 maja Prezydent Grecji, Karolos Papulias, powierzył tę misję liderowi Nowej Demokracji, Antonisowi Samarasowi. Ten zaś już po kilku godzinach zrezygnował z prób ogłaszając, że zaproszone do tworzenia koalicji partie (SYRIZA, PASOK, AE, DIMAR) odrzuciły jego starania stawiając niemożliwe do zrealizowania warunki (np. DIMAR i PASOK zażądały wejścia SYRIZY i KKE do gabinetu).

Następnego dnia misję formowania rządu przejął przywódca SYRIZY, Aleksis Cipras. Stojąc na stanowisku odrzucenia programu oszczędności budżetowych uzgodnionych jeszcze przez poprzedni rząd oraz renegocjacji greckich zobowiązań, wykluczył współpracę z ND i PASOK. 

Stwierdził jednak, że wyczerpie wszystkie możliwości aby osiągnąć porozumienie zwłaszcza z siłami lewicy. Ciprasowi nie udało się utworzyć koalicji lewicy, między innymi dlatego, że udziału w rządzie odmówiła Aleka Papariga, przywódczyni Komunistycznej Partii Grecji. Swoją odmowę uargumentowała stwierdzeniem, że celem jej partii nie jest rządzenie, lecz trwanie w opozycji.

Cipras zwrócił mandat tworzenia rządu w czwartek, a prezydent przekazał go trzeciemu w kolejności Ewangelosowi Wenizelosowi z PASOK. Tymczasem w środę przedstawiciele strefy euro wstrzymali się z przekazaniem Grecji miliarda euro w ramach Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej. Dalsze utrzymywanie się niestabilnej sytuacji w Grecji może negatywnie wpłynąć na jej rating oraz na rynki finansowe.

Pomysł liderów PASOK na koalicję większościową był dość oczywisty. Wraz z Nową Demokracją i Demokratyczną Lewicą Fotisa Kouvelisa tworzyliby większość parlamentarną, jednak ten ostatni polityk domagał się włączenia w koalicję SYRIZY, która oczywiście nie była skłonna zrezygnować z antyoszczędnościowego programu politycznego. W sobotę Wenizelos zwrócił prezydentowi powierzoną mu misję utworzenia rządu. Tym samym spaliły na panewce trzy próby sformowania koalicji. 

W niedzielę, tydzień po wyborach, prezydent spotkał się podczas rozmowy ostatniej szansy z liderami trzech czołowych sił parlamentarnych. Bezpośrednio po wyjściu z sali żaden z polityków nie zdecydował się skomentować spotkania, jedynie później przywódca PASOK przebąkiwał o ograniczonym optymizmie w sprawie utworzenia rządu. Prezydent, zaraz po naradach z liderami trzech najsilniejszych greckich partii, rozpoczął rozmowy z pozostałymi stronnictwami obecnymi w parlamencie. Następnego dnia odbyło się spotkanie liderów ND, PASOK i DIMAR ale politycy nie doszli do porozumienia z powodu nacisków Demokratycznej Lewicy na włączenie SYRIZY do rozmów, która z kolei odmawiała negocjacji licząc na lepszy wynik w ewentualnych powtórzonych wyborach. Lider SYRIZY uznał, że powtórzone wybory będą swoistym referendum za lub przeciw programowi reform oszczędnościowych.



13 maja prezydent Papoulias otrzymał list od obecnego tymczasowego premiera Lucasa Papademosa, w  którym ten twierdził, że Ministerstwo Finansów będzie w stanie wypłacać pensje i emerytury tylko do końca czerwca oraz ostrzegł o pilnej potrzebie dokapitalizowania greckich aktywów płynnych. Choć kolejne rozmowy zaplanowano na 15 maja członek władz Demokratycznej Lewicy Dimitris Hadzisokratis powiedział, że nie przyłączą się do rządu, który jest niereprezentatywny. "Ostatnią rzeczą, którą Grecja potrzebuje to kolejna tura wyborów, ale to się wydarzy. Zdecydowaliśmy, że nie możemy uczestniczyć w rządzie, który nie odzwierciedla większość greckiego społeczeństwa. Mówię to z ciężkim sercem. wolelibyśmy, aby było inaczej". Po tej zapowiedzi dalsze rozmowy nie miały sensu, więc kilka dni później wyznaczono na 17 czerwca datę ponownych wyborów parlamentarnych w Grecji. O tym już niedługo w 3 części Trylogii.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Zmiana na szczytach władzy w Arabii Saudyjskiej.

Arabia Saudyjska to jedna z ostatnich monarchii absolutnych na świecie. Także z tego względu, każda zmiana w elitach władzy wywołuje żywe zainteresowanie komentatorów politycznych.  Kiedy więc 16 czerwca zmarł następca saudyjskiego tronu, książę Nayef bin Abdulaziz al Saud, pytanie o jego następcę stało się jednym z najczęściej powtarzanych nie tylko w królestwie ale i na całym świecie.

Książę Nayef uznawany był powszechnie za jednego z najbardziej konserwatywnych członków rodziny al Saudów. Od 1975 roku pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych, od 2009 również drugiego wicepremiera. W 2011 roku, po śmierci dotychczasowego następcy tronu, księcia Sultana, Nayef przejął jego funkcję, obejmując jednocześnie urząd pierwszego wicepremiera. Przez wielu komentatorów opisywany był jako zdecydowany przeciwnik reform, zwłaszcza tych dotyczących prawa koranicznego, czy pozycji kobiet. Na arenie międzynarodowej doceniany był przede wszystkim za szeroką współpracę ze Stanami Zjednoczonymi. Zmarł w Genewie w wieku 78 lat. Po jego śmierci, przez dwa dni Rada Królewska obradowała nad wyborem kolejnego następcy tronu. Zgodnie z obowiązującym prawem, sukcesja przechodzi nie z ojca na syna ale na synów zmarłego w 1953 roku króla Abd al-Aziz ibn Sauda, twórcy Arabii Saudyjskiej. Wśród 16 kandydatów znaleźli się więc bracia obecnie panującego króla Abdullaha bin Abd al-Aziz Al Sauda, a także wnuki króla ibn Sauda.

Nowy następca tronu.

18 czerwca agencja informacyjna Arabii Saudyjskiej doniosła, że nowym następcą tronu został książę Salman bin Abdulaziz, dotychczasowy minister obrony, jeden z członków „klanu Sudairi”, założonego przez siedmiu synów króla ibn Sauda i Hassy bint Ahmad Al Sudairi, najbardziej wpływowej grupy na dworze saudyjskim.

Książę Salman jest niezwykle doświadczonym politykiem i mediatorem – bardzo często pełnił tę funkcję w wielu sporach między członkami rodziny królewskiej. Światopoglądowo konserwatywny, oficjalnie sprzeciwia się wprowadzeniu w Arabii Saudyjskiej demokracji, z przyczyn lokalnych i plemiennych. Ponadto uważany za inteligentnego i pracowitego, a czasy jego administrowania prowincją Riyadh opisywane są jako lata znaczącego rozwoju, wolne od korupcji. Ponadto jest prominentnym członkiem Rady Królewskiej odpowiedzialnej za najważniejsze decyzje w polityce dynastycznej. Utrzymuje również szerokie kontakty ze światem dziennikarzy, wraz z rodziną jest posiadaczem grupy medialnej wydającej między innymi panarabski dziennik "Asharq Al-Awsat" oraz "Al Eqtisadiah".

Zmiana jakościowa czy polityczna stagnacja?

Jak ta decyzja wpłynie na dalszą politykę Arabii Saudyjskiej? Czy książę Salman podoła nowym obowiązkom, zwłaszcza w tak niespokojnym dla Bliskiego Wschodu czasie? Ta nominacja to niezwykle dyplomatyczne posunięcie ze strony Rady Królewskiej, a na pierwsze rezultaty ostatnich wydarzeń będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.

Tandem wyborczy spod Akropolu. Część I:Wybory majowe

Zaledwie dzień po sukcesie greckiej reprezentacji na EURO 2012 jakim był niewątpliwie jej awans do ćwierćfinału tej imprezy, całą Grecję czekał drugi w ciągu zaledwie półtora miesiąca test zaufania do Unii Europejskiej i europejskich i światowych instytucji finansowych, jakim ostatnio stały się greckie wybory parlamentarne. Zanim przejdziemy do ich analizy spojrzymy na moment w przeszłość żeby zrozumieć tło i całokształt obecnej sytuacji.

Tło wydarzeń


Europejski kryzys zadłużenia i grecki kryzys finansowy doprowadziły do eskalacji kryzysu politycznego.
Protesty i strajki, nierzadko obracające się w akty przemocy, stały się dla Greków codziennością.
Niepokoje społeczne były wynikiem serii pakietów oszczędnościowych podjętych przez grecki parlament w 2010 roku. W listopadzie 2011 zostało zawarte porozumienie o powołaniu rządu koalicyjnego, którego głównym zadaniem była ratyfikacja i wdrożenie w życie decyzji podjętych wspólnie z innymi krajami strefy euro oraz Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW) miesiąc wcześniej. W tym też czasie zapadła decyzja o przyśpieszeniu wyborów parlamentarnych. 4 listopada 2011 roku rząd premiera Papandreu uzyskał wotum zaufania, wygrywając w parlamencie stosunkiem głosów 153:145, ale mimo to kilka dni później podał się do dymisji, ustępując nowemu tymczasowemu trójpartyjnemu rządowi ekspertów kierowanemu przez byłego wiceprezesa Europejskiego Banku Centralnego Lucasa Papademosa dla którego poparcie ostatecznie wyraziły : rządzący PASOK, główna siła opozycyjna Nowa Demokracja i prawicowi populiści z LAOS.


Procedura głosowania

Głosowanie w Grecji jest obowiązkowe, jednak żadna z prawnie obowiązujących kar i sankcji, dotyczących braku oddania głosu nigdy, na nikim nie została wykonana. 250 miejsc w Parlamencie zostanie rozdzielona na podstawie proporcjonalnej reprezentacji list wyborczych, które przekroczyły próg 3 procent wymagany do wejścia do parlamentu . Pozostałe 50 miejsc zostanie przyznane partii, która zgodnie z prawem wyborczym uzyska najwięcej spośród wymienionych wcześniej 250 głosów. Parlamentarną większość tworzy się poprzez listy lub koalicję list które uzyskały co najmniej 151 spośród 300 mandatów.

Partie uczestniczące w wyborach i ich liderzy


Łącznie 31 partii (w tym 3 z tylko 1 zgłoszonym kandydatem) uczestniczyło w wyborach w maju :
Panhelleński Ruch Socjalistyczny (PASOK), Evangelos Venizelos, 129 deputowanych
Nowa Demokracja (ND), Antonis Samaras, 72 deputowanych
Komunistyczna Partia Grecji  (KKE), Aleka Papariga, 21 deputowanych
Koalicja Radykalnej Lewicy - Ruch Jedności Społecznej (SYRIZA), Alexis Tspiras, 11 deputowanych
Ludowe Zgromadzenie Prawosławne (LAOS), Yiorgos Karatzaferisa, 16 deputowanych
Sojusz Demokratyczny (DISY), Dora Bakoyannis, 4 deputowanych
Umowa Społeczna (KOISY), Louka Katseli, 8 deputowanych
Niezależni Grecy (ANEL),  Panos Kammenos, 11 deputowanych
Demokratyczna Lewica (DIMAR), Fotis Kouvelis, 10 deputowanych
Akcja  - Sojusz Liberalny (DRASI-FS), Stefanos Manos i Grigoris Vallianatos
Ekolodzy Zieloni (OP), sześcioosobowa komisja
Związek Centrystów (EK), Vassilis Leventis
Partia Liberalna (LIBERTAS), Manolis Kaligiannis
Złoty Świt (XA), Nikolaos Michaloliakos
Nie : koalicja Odrodzenia Demokratycznego i Zjednoczonego Frontu Ludowego (EPAM), Stelios Papathemelis i 3-osobowa komisja
Ruch Nie Płacę! , Vasilis Papadopoulos
Komunistyczna Partia Grecji (marksistowsko-leninowska) (KKE (M-L), czteroosobowa komisja
Front Greckiej Lewicy Antykapitalistycznej (ANTARSYA), 21-osobowa komisja
Organizacja Komunistów Internacjonalistów Grecji (OKDE), 3-osobowy komitet
Rewolucyjna Partia Robotników (EEK), Sabetai Matsas
Organizacja Odbudowy Komunistycznej Partii Grecji (OAKKE), 3-osobowy komitet
Związek Jedności Narodowej (SEE), N. Alikakos 
Społeczeństwo: Partia Następców z Kapodistria , Michail Iliadis
Partia Piratów Grecji (KPE), I. Panagopoulos
Odrodzenie Grecji (DX), Thanos Tzimeros
Ruch Panathinaikos  (Panki), Yiorgos Betsikas
Godność-Sojusz Niezależnych Kandydatów, Panayiotis Theodoropoulos

Kampania wyborcza


Wśród 12 najsilniejszych partii politycznych w sondażach, za kontynuowaniem programu oszczędnościowego były PASOK, Nowa Demokracja, DISY (Sojusz Demokratyczny) oraz DRASI (Sojusz Liberałów). 
Kampania Złotego Świtu opierała się na wzywaniu do zaminowania granicy z Turcją, nacjonalizacji banków, które otrzymały pożyczki państwowe i nacjonalizacji bogactw naturalnych. Zyskali także poparcie przez organizowanie patroli w dzielnicach o wysokiej przestępczości (podobna taktyka jak węgierski Jobbik , który dzięki temu wszedł do węgierskiego parlamentu ). 
Z kolei PASOK i Nowa Demokracja również zaangażowały się w retorykę przeciwko nielegalnej imigracji, Nowa Demokracja obawiała się dalszej utraty głosów przeciwników działań oszczędnościowych. 
LAOS z kolei wezwał do przesyłania nielegalnych imigrantów na niezamieszkałe wyspy .
Liderka KKE Aleka Papariga powiedział, że Grecja powinna opuścić zarówno strefę euro jak i UE.  
Lider Niezależnych Greków Panos Kammenos krytykował środki oszczędnościowe jak powiedział  dyktowane Grecji przez Niemców. 
Lider SYRIZA Alexis Tsipras powiedział, że jest otwarty na współpracę z Niezależnymi Grekami i każdym kto zaakceptuje lewicowy rząd. 
Lider LAOS Georgios Karatzaferis, który opuścił tymczasowy rząd w połowie jego "kadencji" skrytykował ND i PASOK za "zdradę", mówiąc, że ich polityczne przetrwanie zależy od zagranicznych ośrodków władzy.

Wyniki wyborów


Ostatecznie, po ostrym finiszu przedwyborczym, w parlamencie znalazło się 7 ugrupowań.
Zwycięstwo odniosła Nowa Demokracja (18,85% i 58 mandatów+50 mandatów premii za zwycięstwo), zaraz za nią znalazły się SYRIZA (16,78% i 52 mandaty) oraz skompromitowany, do niedawna rządzący PASOK (13,18% i 41 mandatów). Miejsca w parlamencie udało się także uzyskać (jak się później okazało nie na długo) prawicowym rozłamowcom z ND czyli Niezależnym Grekom (10,6% i 33 mandaty), marksistom z Komunistycznej Partii Grecji (8,48% i 26 mandatów), neonazistom ze Złotego Świtu (6,97% i 21 mandatów) oraz przeciwnym planowi oszczędnościowemu rozłamowcom z PASOK - Demokratycznej Lewicy (6,11% i 19 mandatów). Niestety niewiele do wejścia do parlamentu zabrakło 3 innym siłom politycznym. Ekolodzy Zieloni (2,93%), prawicowy LAOS (2,90%) i liberalny Sojusz Demokratyczny (2,55%) nie mieli szczęścia i musieli pozostać jak początkowo się wydawało na kolejne 4 lata w otchłani pozaparlamentarnej.



Dominik Nowak

czwartek, 14 czerwca 2012

Paweł Zalewski o 12 czerwca: Można inaczej!

Z bólem w sercu spoglądałem na to, co wydarzyło się na ulicach Warszawy 12 czerwca. Część naszych rodaków na spółkę z grupą rosyjskich zapaleńców, wystawili Polsce najgorsze świadectwo. A przecież można było inaczej.

O zdanie w tej sprawie spytałem europosła Pawła Zalewskiego (Europejska Partia Ludowa), postać szczególną, bo szczególnie zainteresowaną relacja mi Polski z jej wschodnimi sąsiadami. Nie tak dawno temu, wraz z Kołem Naukowym "Ars Politica" przyłączyliśmy się do akcji "Przybij piątkę Ukrainie", którą Paweł Zalewski zaproponował studentom z Warszawy. Na czas EURO 2012 zorganizował kolejną: "EUROpejski Kibic - ЕВРОпейский болельщик". Zebrał kilkudziesięciu wolontariuszy, którzy do 1 lipca będą pomagać gościom ze wschodu odnaleźć się w Warszawie. Od początku EURO w całym mieście można spotkać młodych ludzi w żółtych koszulkach z napisem: "Jak mogę Ci pomóc?" w języku rosyjskim. To postawa skrajnie odmienna od zachowania polskich kiboli, i z pewnością godna naśladowania.

Europoseł Paweł Zalewski zorganizował grupę kilkudziesięciu wolontariuszy, którzy podczas mistrzostw pomagają gościom zza wschodniej granicy odnaleźć się w Warszawie.






Jak interpretować zachowanie kibiców w trakcie i po meczy Polska-Rosja? Czy faktycznie było groźnie, czy może media przejaskrawiły całą sprawę?

W mojej ocenie problem został wykreowany i media zaczęły ten przemarsz rosyjskich kibiców przez Warszawę wyolbrzymiać. Wmówiono niektórym ludziom, że będzie miał on prowokacyjny charakter, że jest wymierzony w Polskę i Polaków. To doprowadziło do eskalacji napięcia. Niejako przy okazji stworzono pretekst dla chuliganów, aby „zmobilizować się na Rosjan”, nie dać się. Wszystko to razem było irracjonalne. Zresztą sam byłem przedwczoraj na dworcu Warszawa Powiśle. Zaprosiłem też wszystkich moich współpracowników. Czy myślicie, że narażałbym ich na jakiekolwiek nieprzyjemności? Na własne oczy widziałem Rosjan, którzy tam się zgromadzili. Na moim profilu na FB zamieściłem też film pokazujący przemarsz Rosjan. Jeden z nich nawet bezbłędnie wytypował remis, zapewne nie przewidując, że jego słowa okażą się prorocze. To nie byli żadni prowokatorzy czy chuligani tylko normalni ludzie, tacy jak my. Gdyby zamiast barw Sbornej nosili na sobie biało-czerwone koszulki, nie odróżnilibyśmy ich od Polaków.

A pojawiały się wśród nich symbole komunistyczne? Mieli je ze sobą?

Było dosłownie kilka wyjątków. Na przykład jeden z nich miał koszulkę z napisem „CCCP”, i to zakrytą prawie w całości przez kurtkę. Poza tym nie widziałem żadnego eksponowania sowieckich znaków, którymi nas straszono. Cały marsz kibiców nie miał nic wspólnego z rzekomo przygotowywaną prowokacją wobec Polaków. No ale, jak już wspomniałem, atmosfera wokół tej sytuacji została niejako wykreowana. W efekcie na ulice wyszli polscy kibole i starli się z kibolami z Rosji, którzy także wśród swoich stanowili absolutny margines. Osobiście widziałem tylko to, co działo się na początku marszu, pod dworcem Powiśle i vis-à-vis Muzeum Wojska Polskiego gdzie przez dwie godziny czekałem z moimi wolontariuszami. Faktycznie, gdzieś nieopodal marszu być może bywało groźnie, ale nad sytuacją przez cały czas panowała policja. Jestem przekonany, że gdyby nie „sztuczne podgrzewanie atmosfery”, gdyby część polityków i osób publicznych nie nakręciło tej spirali strachu i niechęci Polaków wobec Rosjan i Rosjan wobec Polaków – burdy nie miały by prawa bytu. Powtarzam - to byli w przygniatającej większości zwykli kibice, którzy przyjechali na mecz aby wesprzeć swoją drużynę.

Jak w takim razie powinniśmy reagować? Jaka powinna być nasza postawa – jako Polaków i gospodarzy?

Głównym problemem Polaków i Rosjan, a także problemem naszych wzajemnych relacji jest to, że począwszy od lat dziewięćdziesiątych przestaliśmy się sobą interesować. W 1989 roku nastąpił przełom – Polska zrzuciła kajdany i uciekła na zachód, zaś Rosja przybrała fasadowy model demokracji. Nasze drogi rozeszły się. Polskę interesują dziś sprawy Zachodu, Rosjan zaś przestała interesować Polska. W kwestii wiedzy o Rosji przestaliśmy więc iść do przodu. Żyjemy wspomnieniami i wyobrażeniami, które zrodziły się jeszcze przed 1989 rokiem, a nie mają żadnego zaczepienia w rzeczywistości. Świat się zmienia, a my jakby stanęliśmy w miejscu. Chodzi mi o to, abyśmy pokazali, że można inaczej.


Abyśmy w sobie wzbudzili wzajemną ciekawość, i byli wobec siebie serdeczni. Wielką szansę w budowaniu wzajemnych relacji stwarza Internet.

Zalewski: Mi chodzi o to, abyśmy wzbudzili ciekawość siebie nawzajem, abyśmy pokazali, że można inaczej.
Tak zrodził się pomysł, aby na czas EURO 2012 zebrać grupę kilkudziesięciu wolontariuszy, aby pomagali gościom ze Wschodu odnaleźć się w Warszawie. Zebrałem grupę studentów, nie tylko z Polski – wśród nich są też sami Rosjanie, ale i Ukraińcy, młodzież z Mołdawii i Litwy – generalnie ludzie, którzy żyją w Polsce ale znają Rosjan i rosyjski język. Są żywo zainteresowani tym co dzieje się w Rosji, a dzieje się wiele! Miałem z początku trochę obaw i rozterek, ale dziś mam masę dowodów potwierdzających, że decyzja była słuszna.

Przecież przedwczorajszy Dzień Rosji - to nie tylko dzień przemarszu kibiców Sbornej na stadion w Warszawie, ale też dzień wielkich demonstracji w samej Moskwie. Problemem jest to, że my patrzymy na Rosjan wyłącznie przez pryzmat obozu władzy, Putina, Gazpromu, Kremla. A przecież Rosja to jest naprawdę wielki naród, który ma też swoje własne gigantyczne problemy. Widać przecież, że tam również dzieje się coś, co powinniśmy przyjąć z wielką nadzieją i z ogromnym szacunkiem. Na naszych oczach rodzi się rosyjskie społeczeństwo obywatelskie. Dla mnie współczesnym rosyjskim bohaterem jest Aleksiej Nawalny. Ten człowiek, który poruszył rosyjski Internet, a więc pokazał Rosjanom do czego służą nowoczesne media. Dokonał tego nie tylko samemu walcząc z korupcją, ale i przekonując Rosjan, by brali sprawy we własne ręce. Ma przed sobą trudne zadanie, bo i warunki funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego w Rosji są niezwykle trudne. Prawo stanowione przeciwko wolności słowa jest tam konsekwentnie zaostrzane. Dla mnie najpiękniejsze jest to, że jeżeli dziś w Moskwie i w innych miastach Rosji coraz trudniej jest wyrażać swoje zdanie, to fakt, że Rosjanie mogli się zebrać przedwczoraj właśnie w Warszawie powinien być dla nas powodem do dumy.
Problemem jest to, że my patrzymy na Rosjan wyłącznie przez pryzmat obozu władzy, obozu Putina, przez pryzmat Gazpromu i Kremla.
Kijów otwarcie przywitał przemarsz kibiców ze Szwecji, i nikt nie krzyczał o powtórce z „Potopu”...

Dokładnie tak! Rosjanie przyjeżdżają do nas przecież wspierać swoją drużynę. Zamiast się czepiać przyjmijmy ich serdecznie i starajmy się ich poznać. Po prostu! To była wielka, niepowtarzalna okazja, aby poznać tych wszystkich Rosjan, którzy zagościli w Warszawie. Przedwczoraj warszawskie puby były zapełnione gośćmi ze Wschodu, którzy chcieli też poznać Polskę i Polaków. Przecież pijąc piwo w oczekiwaniu na mecz można zapoznać mnóstwo ludzi, przeprowadzić ciekawe rozmowy, nieprawdaż? Tak rozpoczętą znajomość można kontynuować w Internecie, używając Facebooka czy dużo bardziej popularnego na Wschodzie Vkontakte. A kiedy na bieżąco śledzisz co się u dzieje u znajomego to liczba tematów wzrasta w postępie geometrycznym. Z takiej „fejsbukowej przyjaźni” już tylko krok do wzajemnych odwiedzin. I właśnie to wszystko sprzyja integracji. To jest to podejście, którego oczekuję od moich współpracowników i uważam za właściwe. Razem powinniśmy eksponować wszystko co nas łączy, a nie koncentrować się wyłącznie na tym, co nas dzieli.

Kto wyjdzie z grupy A?

Kibicuję naszym!


Pytania i komentarz: Konstanty Chodkowski
www.chodkowskikonstanty.blogspot.com

Dla Komentarza Politycznego Tygodnia, wywiadu udzielił europoseł Paweł Zalewski

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Wieści znad Sekwany

Gdy wszystkie oczy skupiają się na meczach rozgrywanych na stadionach Polski i Ukrainy, w jednym z najważniejszych państw Unii Europejskiej rozgrywa się drugi, decydujący akt walki o władzę. Nieco ponad miesiąc po wyborach prezydenckich Francję czekała "trzecia runda" - bo tak dzisiejsze wybory parlamentarne określały media. To niezmiernie ważne dla całej Europy wydarzenie polityczne.

System wyborczy
Dzisiejsze głosowanie odbywało się w systemie większościowym, a więc w okręgach jednomandatowych. Druga tura odbędzie się za tydzień w niedzielę 17 czerwca. Ordynacja faworyzuje duże ugrupowania polityczne. Jeśli kandydaci którejś z partii uzyskają w pierwszej turze ponad 50 proc. głosów, to zdobywają mandat i w tych okręgach nie ma drugiej rundy. Jeśli nie uzyskają takiego wyniku, tydzień później odbędzie się dogrywka i do udziału w niej przejdą kandydaci z co najmniej 12,5 proc. głosów.

Wyborcy francuscy pokusili się o zmiany ale nie radykalne.

Startujące partie i ich cele

  • Partia Socjalistycznadominujące ugrupowanie na centrolewicy,186 deputowanych, jej kandydat Francois Hollande został miesiąc wcześniej wybrany prezydentem, w ostatnich sondażach uzyskiwała wyniki między 30 a 35%, walczy o samodzielną większość parlamentarną.
  • Unia na rzecz Ruchu Ludowego - ugrupowanie rządzące, dominujące na centroprawicy, posiada 313 deputowanych, w ostatnich sondażach szła łeb w łeb z socjalistami, walczy o utrzymanie większości w parlamencie.
  • Front Narodowy - czołowe ugrupowanie skrajnej prawicy, po przejęciu partii przez młodą, energiczną i pomysłową Marine Le Pen poparcie dla FN znacząco wzrosło, o czym świadczy wynik Le Pen w wyborach prezydenckich i wahające się w okolicach 15% wyniki sondażowe partii w ostatnich miesiącach, w ostatniej kadencji bez deputowanych, dzisiaj walczy o to żeby być niezbędnym "języczkiem u wagi" do większości w Zgromadzeniu Narodowym.
  • Front Lewicy - główna siła skrajnej lewicy, 20 deputowanych, w ostatnich sondażach stabilne poparcie w granicach 7-8%, liczy na współrządzenie z socjalistami w powyborczym, lewicowym gabinecie.
  • Europa-Ekologia-Zieloni - wyborczy współkoalicjant PS, dotychczas 3 deputowanych,w sondażach poparcie około 2%,dąży do stworzenia własnej grupy parlamentarnej (wymagane do tego jest zdobycie 20 mandatów). Wyborczy sojusz z PS może znacznie wzmocnić tę partię w parlamencie.
  • Ruch Demokratyczny - ugrupowanie centrowe o charakterze liberalnym, ma 3 deputowanych,w sondażach z poparciem 1-1,5%, jego głównym celem jest utrzymanie swojego zaplecza parlamentarnego co przy minimalnym poparciu i braku koalicjantów we francuskim systemie wyborczym będzie niezmiernie trudne.
Inne ugrupowania - poza czołową szóstką, tradycyjnie w wyborach we Francji bierze udział cała masa ugrupowań planktonowych w najrozmaitszych okręgowych konfiguracjach koalicyjnych, sojuszowych i blokowych. Warto tu wymienić: Nowe Centrum (liberalne ugrupowanie w koalicji z Unią na rzecz Ruchu Ludowego), Ruch dla Francji (eurosceptyczny koalicjant Unii), Przebudzenie Republiki (tradycyjni gaulliści-sojusznicy Unii), Partia Piratów, Nowa Partia Antykapitalistyczna (trockistowcy przeciwnicy PS i Bloku Lewicy). Jednak znaczenie tych ugrupowań dla wyników wyborów jest znikome.


Mozaikę wyborczą Francji można było dostrzec m.in. na plakatach.



Wstępne wyniki
Według pierwszych nieoficjalnych wyników zdecydowane zwycięstwo odniosła koalicja socjalistów i zielonych, która zdobyła 40% głosów, co ma się przełożyć na ok.300 (w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym) mandatów dla socjalistów i ok.10 dla zielonych, co by oznaczało że ta koalicja nie będzie potrzebować wsparcia Bloku Lewicy (15-20 mandatów) żeby mieć większość w parlamencie.

Unia na rzecz Ruchu Ludowego wraz z sojusznikami łącznie zdobyła 35% co da im prawdopodobnie około 250 deputowanych. O tym czy Front Narodowy (prawie 14% poparcia) i Ruch Demokratyczny zdobędą jakiekolwiek mandaty zadecyduje dopiero przyszłotygodniowa druga runda.

Analiza
Mimo dość silnie odczuwanych skutków kryzysu,  nie doszło do tak radykalnych zmian na francuskiej scenie politycznej jakich udziałem padła Grecja. Można w pewnym stopniu wskazywać system wyborczy jako winnego takiego swoistego odcinania skrajnych skrzydeł francuskiemu życiu parlamentarnemu (wystarczy przypomnieć że prawie co 7 głos, który padł na Front Narodowy może nie dać tej partii ani jednego mandatu) ale nie należy zapomnieć że ponad 3/4 głosów Francuzów padło na siły reprezentujące główny (centroprawicowy i centrolewicowy) nurt polityki.

Z kolei zmiana wahadła politycznego w systemie prawie 2 blokowym takim jak aktualnie mamy we Francji, zwłaszcza w sytuacji gdy jedna ze stron od 10 lat rządziła niepodzielnie nada polityce i administracji francuskiej pewien powiew świeżości, przewietrzy zatęchłą neogaullistowską administrację, która zdążyła się już "przyspawać do stołków".

Należy cieszyć się także z tego że sukces socjalistyczno-zielonej koalicji będzie prawdopodobnie bezwzględny, ponieważ najbardziej prawdopodobnym trzecim koalicjantem byłby Blok Lewicy z Partią Komunistyczną na czele, która z racji swoich skrajnie prospołecznych poglądów na gospodarkę nie jest najlepszym koalicjantem na ciężkie czasy kryzysu w których trzeba zaciskać pasa.

Dominik Nowak

czwartek, 7 czerwca 2012

Wojna polsko-ruska? Cz. II: sierp i młot

Od tygodnia w mediach wre, bo kibice z Rosji przyjeżdżają do Polski. Bo tak się złożyło, że 12 czerwca zagramy z Rosją mecz, a to właśnie na 12 czerwca przypada państwowe święto Federacji Rosyjskiej. Bo Rosjanie chcą uczcić rocznicę wielkiej przemiany patriotycznym marszem, przez ulice Warszawy, aż do Stadionu Narodowego – tam zasiądą na trybunach by obejrzeć mecz swojej reprezentacji. I wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że obydwu stronom (w tym: władzom, mediom, narodom) wyraźnie zależy na zaostrzeniu atmosfery. Zbitek narodowościowych animozji, historycznych uprzedzeń, zbiorowych urojeń i nadymanych ambicji, sprowadza oba narody do roli antagonistów, śmiertelnych wrogów, z których każde drugiemu „pokaże”. Sytuacja będzie poważniejsza, jeśli okaże się, że produktem finalnym całego łańcucha będzie rozlew krwi na warszawskich ulicach.

Warto więc, abyśmy dokonali trzeźwej oceny sytuacji, jeszcze zanim zaczniemy pokrzykiwać na siebie na facebooku. Pomyślmy – z czym de facto mamy do czynienia? I co tak naprawdę leży, a co nie leży w naszym interesie? Zanim wyrobimy sobie opinię na podstawie dwulinijkowego, medialnego przekazu, albo propagandowej „infografiki” z fanpage’a ultraprawicowej bojówki, przysiądźmy do rozpoznania problemu. Prawda jest taka, że sytuacja jest nader skomplikowana, a Polakom wyraźnie trudno się w niej odnaleźć.


Część II: sierp i młot


W związku z tym, czego świętem tak naprawdę jest 12 czerwca, trudno o bardziej niedorzeczny pomysł, jak paradowanie w tym dniu z czerwonym sztandarem w ręku, czy sierpem i młotem na piersiach. A jednak, znaleźli się w Rosji ludzie, którym podobne fanaberie wpadły do głowy. Tak samo jak i w Polsce nie brakuje środowisk które wręcz utrzymują się dzięki tego typu tematom. Dyskusja rozgorzała w tej materii jest wynikiem niefortunnego zbiegu wypadków, który z łatwością posłużył nacjonalistycznym zapaleńcom po obu stronach barykady jako świetny argument we wzajemnym "nakręcaniu się".

Rozchodzi się o 8 czerwca 2010 roku, kiedy to w życie weszła nowelizacja kodeksu karnego, w tym art. 256, która umożliwiła ściganie za posługiwanie się symboliką komunistyczną, podobnie jak do tej pory ścigani byli propagujący hitlerowską swastykę. Jednak w 2011 roku Trybunał Konstytucyjny wykreślił ów zapis, uzasadniając, iż zgodnie z art. 13 Konstytucji RP, zabronione jest jedynie funkcjonowanie stowarzyszeń czy partii politycznych odwołujących się w swoich programach do praktyk totalitarnych (faszystowskich, nazistowskich i komunistycznych), a nie samo posługiwanie się komunistyczną symboliką. Przepis stracił więc moc, i tak stan faktyczny wygląda do dziś. Kwestia legalności komunistycznej symboliki w Polsce nie powinna nam więcej zawracać głowy. A jednak.


Prowokacja obliczona na agresywną reakcję Polaków leży w czystym interesie Rosji. Po co więc pchać się prosto w pułapkę?

O wyroku Trybunału nie wie, udaje że nie wie, bądź nie chce wiedzieć Aleksandr Szprygin, Prezes Ogólnorosyjskiego Związku Kibiców (OZK), który miał stwierdzić, że otrzymał od strony polskiej oficjalne ostrzeżenie, jakoby w Polsce za obnoszenie się z komunistyczną symboliką groziły srogie sankcje. W odpowiedzi na to miał doradzić rosyjskim kibicom, by podczas pobytu w Polsce w dniu 12 czerwca ubrali się w czerwone koszule z emblematami nawiązującymi do godła ZSRR. Przyjacielem Związku (OZK) jest Władimir Putin, prezydent Federacji Rosyjskiej, co do którego można i należy mieć przypuszczenie, iż jest osobą cieszącą się dużym zakresem wpływów. Na dowód można przytoczyć fakt, iż wymógł na Aeroflocie czarter trzech prywatnych lotów do Warszawy, specjalnie dla swoich kibiców. Mamy więc podstawy do stwierdzenia, że działania władz OZK mogą (acz nie koniecznie muszą) być niejako sprężone z oficjalną polityką Kremla, a w każdym razie Panowie Szprygin i Putin dobrze się dogadują (nie snuję tu bynajmniej teorii spiskowych. Po prostu wiem, że gdyby narracja Szprygina wadziła w jakiś sposób Putinowi, ten zareagowałby stanowczo). Prowokacja Szprygina (jeśli faktycznie do niej doszło) może być wymierzona w polską rację stanu.

Jeśli Rosja liczy na adekwatną odpowiedź polskich kibiców na ulicach Warszawy, to istotnie, radykalne kibolskie organizacje (hoolsi itd.), oraz stowarzyszenia skrajnie prawicowe odwalą dla Rosji świetną robotę, nawołując Polaków do „powitania” Rosjan. Bo trzeba wiedzieć, że po Szpryginie, organizacje typu ONR czy Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, są kolejnymi, które nie wiedzą, udają że nie wiedzą, bądź nie chcą wiedzieć o tym, jakie prawo w Polsce faktycznie obowiązuje… 

Konstanty Chodkowski
www.chodkowskikonstanty.blogspot.com