W sobotę, 16 czerwca, przed wieczornym meczem Polska-Czechy, krajowe
media lotem błyskawicy obiegła wiadomość o śmierci generała Sławomira
Petelickiego. Twórca jednostki specjalnej GROM został znaleziony martwy w
garażu wielorodzinnego budynku na Mokotowie. Przyczyną śmierci była rana
postrzałowa głowy, powstała prawdopodobnie w wyniku samobójstwa.
Jednak skąpość doniesień prasowych na temat śmierci generała,
przyczynia się do powstawania coraz to nowych i coraz mniej prawdopodobnych
wersji zdarzenia. Niespójne informacje zdają się podważać wstępną tezę policji
o samobójstwie i bardziej skłaniają się ku drugiej, znacznie bardziej
niepokojącej teorii o morderstwie.
Kim był Sławomir Petelicki?
Swoją karierę w wywiadzie, Petelicki zaczął w roku 1969 w Departamencie
I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W latach 1973-1978 był attache kulturalnym,
prasowym i naukowym w konsulacie w Nowym Jorku, gdzie również prowadził
działalność kontrwywiadowczą.
W 1990 roku sformował słynną jednostkę antyterrorystyczną GROM (Grupa
Reagowania Operacyjno-Manewrowego). Funkcje dowódcy tejże jednostki pełnij do
roku 1995, i później w latach 1997-1999, kiedy to został z tej funkcji
odwołany.
Po przejściu na emeryturę, Petelicki zajął się biznesem. Był
współwłaścicielem firmy Grupa Grom, zatrudniającej byłych żołnierzy GROM-u.
Jego nazwisko jest także łączone z polskim oddziałem firmy Ernst & Young, z
Biotonem, a także z Pol-Aqua SA.
Samobójstwo czy morderstwo?
Według wstępnych ustaleń policji , przyczyną śmierci generała było
samobójstwo. Jednak czytając, skądinąd, dość skąpe doniesienia medialne na ten
temat, wysnułam kilka niepokojących wniosków, które jak na razie pozostają
niepotwierdzone.
Według informacji zdobytych przez media, po godzinie 16.00, Petelicki
zszedł do podziemnego garażu apartamentowca, w którym mieszkał, natomiast ciało
zostało znalezione dopiero około godziny 18.30. Wynika z nich również, że
generał popełnił samobójstwo wkładając sobie pistolet do ust, a rana wylotowa
znajdowała się w okolicach skroni. Na podstawie tych krótkich informacji pewne
pytania same nasuwają się na myśl.
Dlaczego ciało zostało znalezione dopiero po prawie trzech godzinach?
Co, oprócz zaistnienia faktu śmierci generała, działo się pomiędzy godziną
16.00 a 18.30? Rzecz działa się w garażu sporego apartamentowca, co automatycznie nasuwa wniosek, że jest to
miejsce ogólnodostępne dla właścicieli mieszkań – czy w takim razie w tym
przedziale czasowym absolutnie nikt tamtędy nie przechodził? Co z odgłosem
wystrzału? Zwielokrotniony przez betonowe ściany huk powinien być wyraźnie
słyszalny. Oczywiście wyjątkiem jest tutaj użycie tłumika, ale tego nie
znaleziono. A monitoring? Nieszczęśliwie okazało się, że nie uchwycił miejsca,
gdzie padł strzał. Dalej. Pod jakim kątem pistolet musiałby by zostać włożony
do ust, żeby rana wylotowa po kuli znalazła się w okolicach skroni?
Postrzelenie się w skroń przez usta musiałoby wymagać kuriozalnego wręcz
manewrowania lufą. Jaki to miałoby cel? Odpowiedzi nie ma, a to z kolei sprzyja sypiącym się zewsząd sugestywnym uwagom,
które dość skutecznie zaciemniają obraz i tak skomplikowanej sytuacji.
Teorie spiskowe
Tajemnicza śmierć Petelickiego uruchomiła lawinę wszelakiej maści
spiskowych teorii, które w miarę jasno dają do zrozumienia, że to nie było
samobójstwo. Wstrzemięźliwości w kreowaniu scenariuszy wielkiego spisku brakuje
zwłaszcza niektórym politykom, do których wyraźnie zaaspirował m.in. Janusz
Korwin-Mikke, pisząc na blogu: „Nie wierzę, by
jakikolwiek Polak popełniał w Polsce samobójstwo przed meczem Polska-Czechy.
Wierzę natomiast, że mordercy chcieli wykorzystać zainteresowanie tym meczem,
by śmierć Pana Generała przeszła mało zauważona.
Generał Petelicki od dwóch lat zachowywał się dziwnie. Jak
prawy żołnierz, który wie, że powinien coś zrobić – i nie może tego zrobić.”
Nie ucichło jeszcze echo słów Korwina-Mikke,
gdy do dyskursu na temat rzekomego samobójstwa włączył się Jacek
Kurski twierdząc, że „ostatnio coś za dużo tych samobójstw, którymi media
przestają się interesować po jednym dniu”. Dopytywany przez dziennikarzy,
oczywiście powiedział, że jego wypowiedź nie zawierała żadnych sugestii.
Rychło opinia publiczna doczekała się również reakcji prezesa Prawa i
Sprawiedliwości, który, pytany o nagłą śmierć generała, stwierdził, że kilka
tygodni wcześniej otrzymał on informację, jakby Petelicki był on „na krótkiej
liście osób zagrożonych”, które wiedzą i mówią za dużo. Rzekomy informator jest
ponoć świetnie zorientowany w sprawach polskiej polityki, ale jak to w
przypadku prezesa Kaczyńskiego już bywało, i tym razem nie przejawiał on
jakiejkolwiek chęci do ujawnienia źródła swoich informacji. Owo tajemnicze
źródło tychże rewelacji, może sprowadzić na prezesa dodatkowe kłopoty natury
prawniczej, których powagi wydaje się być nie do końca świadomy. Kodeks karny
wyraźnie stanowi, że każdy, kto wie o przygotowaniach do popełnienia zbrodni,
ma obowiązek powiadomić o tym prokuraturę, ale tego chyba prezes nie doczytał.
Domysłów bez liku
Śmierć generała wywołała ogromną falę domysłów, czy aby na pewno nikt
nie pomógł mu dokonać żywota. Coraz częściej wiąże się też tę sprawę z kilkoma
innymi, dość tajemniczymi zgonami, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich
kilku lat. Wśród wymienianych spraw pojawia się między innymi nazwisko
Grzegorza Michniewicza, byłego dyrektora generalnego Kancelarii Prezesa Rady
Ministrów, który popełnił samobójstwo w grudniu 2009, Andrzeja Leppera, który
powiesił się w warszawskiej siedzibie Samoobrony w lecie 2011 roku, a nawet
Barbary Blidy, która zastrzeliła się w 2007 roku w swoim domu, w czasie trwania
akcji ABW.
To jednak jeszcze nie koniec tajemniczych powiązań, które, im dalej
sięgają, tym zdają się być coraz mniej prawdopodobne. Pojawia się nawet pytanie
o to, czy katastrofa smoleńska mogła pośrednio przyczynić się do śmierci generała?
Czy to, że był zagorzałym krytykiem rządu i nie krył swojego zdania na temat
śledztwa w sprawie Smoleńska, mogło mieć jakikolwiek wpływ na to, co stało się
16 czerwca popołudniu? Jeśli brać pod uwagę możliwość morderstwa, komu aż tak
bardzo mogło zależeć na śmierci Petelickiego? Czy ktoś mógł go skłonić do
samobójstwa? Czy może to osoba trzecia pociągnęła za spust?
Śledztwo trwa, a informacji wciąż jak na lekarstwo. Przyjaciele i
rodzina mówią, że Petelicki nie był osobą, do której pasowałoby samobójstwo.
Jak na wojskowego przystało, był z gatunku tych twardych, którzy świetnie radzą
sobie w ekstremalnie stresujących sytuacjach.
Nie zostawił listu pożegnalnego. Nie miał kłopotów biznesowych. Miał
żonę i dwoje dzieci. Na pewno posiadał też jakieś plany na przyszłość.
Praktycznie nic nie wskazywało na to, że mógłby targnąć się na swoje życie.
Nikt nie zabija się bez przyczyny, dlatego na podstawie dostępnych faktów,
można wysnuć wniosek, że w jego życiu lub najbliższym otoczeniu działo się coś
poważnego. Coś, co mogło mieć wpływ na dalsze wypadki.
Sławomir Petelicki, według słów bliskich mu ludzi, był bardzo
przywiązany do wojskowych symboli. Gdyby miał popełnić świadome samobójstwo,
czy przed ostatecznym opadnięciem kurtyny nie założyłby swojego najlepszego
munduru?
Cała historia ze śmiercią Petelickiego jest dość mocno skomplikowana i
owiana mgłą tajemnicy. Śledztwo jest w toku, a pytań wciąż za dużo. W
zaistniałej sytuacji pozostaje nam tylko czekać na wyniki pracy policji. Czy
odpowiedzi będą satysfakcjonujące dla opinii publicznej? Być może, ale o tym
przekonamy się za jakiś czas.
Dagmara Woś