niedziela, 21 października 2012

Kolejny krok Szkocji w stronę niepodległości

Klamka zapadła. Premier Wielkiej Brytanii David Cameron i Pierwszy Minister autonomicznego Rządu Szkocji Alex Salmond podpisali w poniedziałek historyczne porozumienie. Porozumienie, które otwiera Szkotom drogę do uzyskania niepodległości.

Cierpliwość popłaca

Poprzedzona miesiącami negocjacji, okupiona walką w przeróżnych kampaniach społecznych. Było warto. Szef Szkockiej Partii Narodowej może ogłosić swój wielki tryumf. Dopiął tego, o co walczył od co najmniej trzech lat. Powtarzał jak mantrę: „Szkocja chce niezależnego parlamentu, chcemy podejmować własne decyzje, chcemy niepodległości”. Formalny projekt referendum dotyczącego opuszczenia Wielkiej Brytanii zgłosił już w styczniu 2011. Jednostronnie, w imieniu autonomicznego Rządu Szkocji oznajmił, że głosowanie odbędzie się jesienią 2014 roku, w siedemsetną rocznicę zwycięskiej dla Szkotów bitwy pod Bannockburn. Tym razem polityka faktów dokonanych okazała się skuteczna. David Cameron potwierdził tę datę i uzgodnił z Salmondem szczegóły formalne dotyczące referendum.

Jak zakłada porozumienie, od tego momentu autonomiczny Rząd Szkocji otrzymał wolną rękę w sprawie legislacji dotyczącej niepodległościowego głosowania. Ma ono spełnić najwyższe wymagania przejrzystości, sprawiedliwości. Zagwarantowany ma być również właściwy dostęp do eksperckiej informacji na temat jednej i drugiej strony wyboru. Gabinet Salmonda ustali dokładną datę, sprecyzowane prawo wyborcze oraz sformułuje pytanie. Ma także kontrolować finansowanie kampanii wyborczych zwolenników i przeciwników Wolnej Szkocji.

Diabeł tkwi w szczegółach

Zwycięstwo lidera szkockich autonomistów wydaje się zatem pełne. W planowanym referendum zostanie zadane tylko jedno pytanie i zabrzmi ono najprawdopodobniej „Czy chcesz aby Szkocja była państwem niepodległym?” Na karcie do głosowania nie znajdą się żadne alternatywy w postaci dalszej dewolucji – Szkocja na własnym rachunku, albo Szkocja pod brytyjskimi rządami. I choć ostateczną treść poznamy pewnie za dwa lata, to zgodnie z wielokrotnie wypowiadanymi słowami Salmonda właśnie takiej formuły musimy się spodziewać. Dodatkowo, jeśli wierzyć zapowiedziom, prawo głosu w tym wydarzeniu uzyskają obywatele zamieszkali w Szkocji, którzy w dniu referendum ukończyli 16 lat.

Zawsze miałem mnóstwo szacunku dla Szkotów. W lokalnych wyborach wybrali partię, która chciała głosowania nad opuszczeniem Wielkiej Brytanii. Moim zadaniem jest dać im tę możliwość, zapewnić by było to głosowanie sprawiedliwe, uczciwe i gwarantowane prawem brytyjskim – powiedział Premier David Cameron. Dziennikarze, którzy zebrali się na uroczystym podpisaniu porozumienia przed St Andrew's House w Edynburgu, dopytywali dlaczego zgodził się na warunki postawione przez Salmonda: Efekt naszych negocjacji jest dokładnie taki jak chciałem. Jedno proste pytanie. Żadnych maksymalnych dewolucji, do 2014 roku zakończymy wielką niepewność co do statusu Szkocji – odpowiedział. Dodał również, że jeśli Szkoci zdecydują się pozostać w obrębie Wielkiej Brytanii, to jest możliwa dalsza dewolucja i rozszerzenie uprawnień autonomicznego Parlamentu.

Czy Szkocja chce niepodległości?

Sami mieszkańcy północnej krainy nie mają jeszcze pewności. Sondaże wskazują na różne tendencje, ale poparcie dla idei opuszczenia porozumienia z Anglią, Walią i Irlandią Północną waha się od 30 do 40% uprawnionych do głosowania. Stabilnym dowodem aprobaty na poziomie 50% cieszy się opcja przeciwna. Zadaniem na najbliższe tygodnie dla agencji sondażowych będzie poszerzenie próby badanych o potencjalnych młodszych niż 18 lat głosujących. Profesorowie i badacze społeczni wskazują, że kryzys i chęć zaznaczenia swojej własnej polityki na arenie Unii Europejskiej może przeważyć w wkrótce szalę na korzyść secesjonistów.

Tak czy inaczej – Szkoci zrobili kolejny krok w stronę niepodległości, a Alex Salmond realizuje swoje przedwyborcze obietnice. Teraz czas na zintensyfikowane kampanie referendalne. Prężnie działa strona www.yesscotland.net , będąca nieformalną platformą poparcia niepodległości. W opozycji stoją regionalne, szkockie oddziały Labourzystów, Torysów i Liberalnych Demokratów. Warto przyjrzeć się również perspektywie referendum w kontekście Unii Europejskiej. Miesiąc temu automatyczne członkostwo po secesji zakwestionował Przewodniczący Komisji Jose Manuel Barroso. Wydaje się jednak, że proeuropejska Szkocja byłaby korzystną przeciwwagą dla izolacjonistycznych tendencji Wielkiej Brytanii. W tym przypadku możemy być pewni jednego. Nie powtórzy się casus słynnego referendum dotyczącego Lizbony w Irlandii – Alex Salmond zagwarantował, że jeśli Szkocja powie nie, głosowanie nie będzie powtarzane. Nie chcemy, aby skończyło się to tak jak w przypadku Quebecu, gdzie głosowano wiele razy, aż w końcu media nazwały tę całą szopkę „neverendum”. Nie wybieramy do skutku, wybieramy raz, a dobrze. Unia łącząca Szkotów i Anglików trwa już 305 lat. Być może obserwujemy jej schyłkowy okres. 

Paweł Krulikowski

Tekst ukazał się również na portalu www.mojeopinie.pl 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz