czwartek, 21 czerwca 2012

Generał Petelicki - samobójstwo czy morderstwo na zlecenie?

W sobotę, 16 czerwca, przed wieczornym meczem Polska-Czechy, krajowe media lotem błyskawicy obiegła wiadomość o śmierci generała Sławomira Petelickiego. Twórca jednostki specjalnej GROM został znaleziony martwy w garażu wielorodzinnego budynku na Mokotowie. Przyczyną śmierci była rana postrzałowa głowy, powstała prawdopodobnie w wyniku samobójstwa.
Jednak skąpość doniesień prasowych na temat śmierci generała, przyczynia się do powstawania coraz to nowych i coraz mniej prawdopodobnych wersji zdarzenia. Niespójne informacje zdają się podważać wstępną tezę policji o samobójstwie i bardziej skłaniają się ku drugiej, znacznie bardziej niepokojącej teorii o morderstwie.


Kim był Sławomir Petelicki?
Swoją karierę w wywiadzie, Petelicki zaczął w roku 1969 w Departamencie I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W latach 1973-1978 był attache kulturalnym, prasowym i naukowym w konsulacie w Nowym Jorku, gdzie również prowadził działalność kontrwywiadowczą.
W 1990 roku sformował słynną jednostkę antyterrorystyczną GROM (Grupa Reagowania Operacyjno-Manewrowego). Funkcje dowódcy tejże jednostki pełnij do roku 1995, i później w latach 1997-1999, kiedy to został z tej funkcji odwołany.
Po przejściu na emeryturę, Petelicki zajął się biznesem. Był współwłaścicielem firmy Grupa Grom, zatrudniającej byłych żołnierzy GROM-u. Jego nazwisko jest także łączone z polskim oddziałem firmy Ernst & Young, z Biotonem, a także z Pol-Aqua SA.

Samobójstwo czy morderstwo?
Według wstępnych ustaleń policji , przyczyną śmierci generała było samobójstwo. Jednak czytając, skądinąd, dość skąpe doniesienia medialne na ten temat, wysnułam kilka niepokojących wniosków, które jak na razie pozostają niepotwierdzone.
Według informacji zdobytych przez media, po godzinie 16.00, Petelicki zszedł do podziemnego garażu apartamentowca, w którym mieszkał, natomiast ciało zostało znalezione dopiero około godziny 18.30. Wynika z nich również, że generał popełnił samobójstwo wkładając sobie pistolet do ust, a rana wylotowa znajdowała się w okolicach skroni. Na podstawie tych krótkich informacji pewne pytania same nasuwają się na myśl.
Dlaczego ciało zostało znalezione dopiero po prawie trzech godzinach? Co, oprócz zaistnienia faktu śmierci generała, działo się pomiędzy godziną 16.00 a 18.30? Rzecz działa się w garażu sporego apartamentowca,  co automatycznie nasuwa wniosek, że jest to miejsce ogólnodostępne dla właścicieli mieszkań – czy w takim razie w tym przedziale czasowym absolutnie nikt tamtędy nie przechodził? Co z odgłosem wystrzału? Zwielokrotniony przez betonowe ściany huk powinien być wyraźnie słyszalny. Oczywiście wyjątkiem jest tutaj użycie tłumika, ale tego nie znaleziono. A monitoring? Nieszczęśliwie okazało się, że nie uchwycił miejsca, gdzie padł strzał. Dalej. Pod jakim kątem pistolet musiałby by zostać włożony do ust, żeby rana wylotowa po kuli znalazła się w okolicach skroni? Postrzelenie się w skroń przez usta musiałoby wymagać kuriozalnego wręcz manewrowania lufą. Jaki to miałoby cel? Odpowiedzi nie ma, a to z kolei sprzyja  sypiącym się zewsząd sugestywnym uwagom, które dość skutecznie zaciemniają obraz i tak skomplikowanej sytuacji.

Teorie spiskowe
Tajemnicza śmierć Petelickiego uruchomiła lawinę wszelakiej maści spiskowych teorii, które w miarę jasno dają do zrozumienia, że to nie było samobójstwo. Wstrzemięźliwości w kreowaniu scenariuszy wielkiego spisku brakuje zwłaszcza niektórym politykom, do których wyraźnie zaaspirował m.in. Janusz Korwin-Mikke, pisząc na blogu: „Nie wierzę, by jakikolwiek Polak popełniał w Polsce samobójstwo przed meczem Polska-Czechy. Wierzę natomiast, że mordercy chcieli wykorzystać zainteresowanie tym meczem, by śmierć Pana Generała przeszła mało zauważona.
Generał Petelicki od dwóch lat zachowywał się dziwnie. Jak prawy żołnierz, który wie, że powinien coś zrobić – i nie może tego zrobić.”
Nie ucichło jeszcze echo słów Korwina-Mikke, gdy do dyskursu na temat rzekomego samobójstwa włączył się Jacek Kurski twierdząc, że „ostatnio coś za dużo tych samobójstw, którymi media przestają się interesować po jednym dniu”. Dopytywany przez dziennikarzy, oczywiście powiedział, że jego wypowiedź nie zawierała żadnych sugestii.
Rychło opinia publiczna doczekała się również reakcji prezesa Prawa i Sprawiedliwości, który, pytany o nagłą śmierć generała, stwierdził, że kilka tygodni wcześniej otrzymał on informację, jakby Petelicki był on „na krótkiej liście osób zagrożonych”, które wiedzą i mówią za dużo. Rzekomy informator jest ponoć świetnie zorientowany w sprawach polskiej polityki, ale jak to w przypadku prezesa Kaczyńskiego już bywało, i tym razem nie przejawiał on jakiejkolwiek chęci do ujawnienia źródła swoich informacji. Owo tajemnicze źródło tychże rewelacji, może sprowadzić na prezesa dodatkowe kłopoty natury prawniczej, których powagi wydaje się być nie do końca świadomy. Kodeks karny wyraźnie stanowi, że każdy, kto wie o przygotowaniach do popełnienia zbrodni, ma obowiązek powiadomić o tym prokuraturę, ale tego chyba prezes nie doczytał.



Domysłów bez liku
Śmierć generała wywołała ogromną falę domysłów, czy aby na pewno nikt nie pomógł mu dokonać żywota. Coraz częściej wiąże się też tę sprawę z kilkoma innymi, dość tajemniczymi zgonami, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich kilku lat. Wśród wymienianych spraw pojawia się między innymi nazwisko Grzegorza Michniewicza, byłego dyrektora generalnego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, który popełnił samobójstwo w grudniu 2009, Andrzeja Leppera, który powiesił się w warszawskiej siedzibie Samoobrony w lecie 2011 roku, a nawet Barbary Blidy, która zastrzeliła się w 2007 roku w swoim domu, w czasie trwania akcji ABW.
To jednak jeszcze nie koniec tajemniczych powiązań, które, im dalej sięgają, tym zdają się być coraz mniej prawdopodobne. Pojawia się nawet pytanie o to, czy katastrofa smoleńska mogła pośrednio przyczynić się do śmierci generała? Czy to, że był zagorzałym krytykiem rządu i nie krył swojego zdania na temat śledztwa w sprawie Smoleńska, mogło mieć jakikolwiek wpływ na to, co stało się 16 czerwca popołudniu? Jeśli brać pod uwagę możliwość morderstwa, komu aż tak bardzo mogło zależeć na śmierci Petelickiego? Czy ktoś mógł go skłonić do samobójstwa? Czy może to osoba trzecia pociągnęła za spust?
Śledztwo trwa, a informacji wciąż jak na lekarstwo. Przyjaciele i rodzina mówią, że Petelicki nie był osobą, do której pasowałoby samobójstwo. Jak na wojskowego przystało, był z gatunku tych twardych, którzy świetnie radzą sobie w ekstremalnie stresujących sytuacjach. 
Nie zostawił listu pożegnalnego. Nie miał kłopotów biznesowych. Miał żonę i dwoje dzieci. Na pewno posiadał też jakieś plany na przyszłość. Praktycznie nic nie wskazywało na to, że mógłby targnąć się na swoje życie. Nikt nie zabija się bez przyczyny, dlatego na podstawie dostępnych faktów, można wysnuć wniosek, że w jego życiu lub najbliższym otoczeniu działo się coś poważnego. Coś, co mogło mieć wpływ na dalsze wypadki.
Sławomir Petelicki, według słów bliskich mu ludzi, był bardzo przywiązany do wojskowych symboli. Gdyby miał popełnić świadome samobójstwo, czy przed ostatecznym opadnięciem kurtyny nie założyłby swojego najlepszego munduru?
Cała historia ze śmiercią Petelickiego jest dość mocno skomplikowana i owiana mgłą tajemnicy. Śledztwo jest w toku, a pytań wciąż za dużo. W zaistniałej sytuacji pozostaje nam tylko czekać na wyniki pracy policji. Czy odpowiedzi będą satysfakcjonujące dla opinii publicznej? Być może, ale o tym przekonamy się za jakiś czas. 

Dagmara Woś

4 komentarze:

  1. Autorka za dużo przesiaduje na "niezależnych" portalach. W tytule mamy dwie tezy, ale zamiast je sobie przeciwstawiać, pisze o jednej.
    Argumenty o niepozostawieniu listu pożegnalnego, nie włożeniu munduru, czy też powoływanie się na to, ze znajomi i rodzina nie wierzą w samobójstwo są beznadziejne- istnieje kodeks samobócjów, który karze tak się zachowywać? Czy ktoś słyszał, żeby po samobójstwie ktoś powiedział "wiedziałem, że to zrobi!"?
    "Postrzelenie się w skroń przez usta musiałoby wymagać kuriozalnego wręcz manewrowania lufą"- BZDURA- pistolet jedt kierowany w górę, wystarczy, że trzęsą się ręce, wtedy nie padnie idealny strzał, linia się zmieni, to jest dość logiczne, nie trzeba się gimnastykować.
    "Nikt nie zabija się bez przyczyny, dlatego na podstawie dostępnych faktów, można wysnuć wniosek, że w jego życiu lub najbliższym otoczeniu działo się coś poważnego"- a co jeżeli Generał miał depresję? W 90% przypadkach, jeżeli nie jest leczona to bliscy nawet się ie orientują, chory ukrywa to udając, że żyje normalnie, rodzina i przyjaciele orientują się po fakcie.
    :Czy odpowiedzi będą satysfakcjonujące dla opinii publicznej?"- czyli dla kogo mają być satysfakcjonujące? dla tych, którzy po kilkunastu minutach krzyczeli o zabójstwie? Odpowiedzi mają być prawdziwe, a nie satysfakcjonujące opinię publiczną, poczekajmy na raport.
    "Dlaczego ciało zostało znalezione dopiero po prawie trzech godzinach? Co, oprócz zaistnienia faktu śmierci generała, działo się pomiędzy godziną 16.00 a 18.30? Rzecz działa się w garażu sporego apartamentowca, co automatycznie nasuwa wniosek, że jest to miejsce ogólnodostępne dla właścicieli mieszkań – czy w takim razie w tym przedziale czasowym absolutnie nikt tamtędy nie przechodził? Co z odgłosem wystrzału? Zwielokrotniony przez betonowe ściany huk powinien być wyraźnie słyszalny. Oczywiście wyjątkiem jest tutaj użycie tłumika, ale tego nie znaleziono. A monitoring?"
    Po pierwsze, większość Polaków czekała na mecz, budynek nie jest dużym wieżowcem, ba! nawet w dużych wieżowacahc w weekendy, w garażach ruch jest zazwyczaj rano, po południu ludzie siedzą w domach albo ich tam po prostu nie ma. To, że monitoring nie uchwycił miejsca zgonu, też jest do wytłumaczenia. Po pierwsze dlaczego osoba, która potrafi myśleć startegicznie chciałaby żeby nagrano jej śmierć? Po drugie monitoring w garażach jest po to, żeby rejestrować wjeżdżających i wyjeżdżających a nie by pilnować wszystkich samochodów. Co do huku- nowoczesne apartamentowce są budowane w takich sposób,by były ciche, sąsiad obok wierci wiertarką- w dużej płycie dostajesz szału, w apartamentowcu- prawie nic nie słyszysz, jest zachowany komfort, robisz co chcesz i się nie martwisz o sąsiadów (chyba, że masz pootwierane okna, to wtedy warto przyciszyć muzykę:)).
    Notabene- Autorko, skoro wytykasz prezesowi nieznajomość prawa, to też się z nim zapoznaj, w kodeksie karnym NIE MA czegoś takiego jak "morderstwo".

    Popieram ideę komentarza politycznego, ale róbcie to jak na rezpreznetantów INP przystało- z głową i jak najbardziej obiektywnie. Przeciwstawiajcie różne stanowiska, ale nie popierajcie jednego konkretnego, nie wierzcie we wszystko co piszą media, selekcjonujcie z nich informacje, a nie przepisujcie i zlepiajcie w jeden artykuł, bo to chyba nie o to chodzi, co?

    PS. Wbrew pozorom, nie staję po jakiejkolwiek stronie jeżeli chodzi o śmierć Gen. Petelickiego, czekam na raport prokuratorów w tej sprawie, chciałam tylko pokazać jak szybko można obalić argumenty postawione w tekście(chciałoby się napisać, że autorki, ale redaktorzy "niezależnych" mediów mogliby się obrazić:)). Wystarczy trochę wiedzy ogólnej, czy nie tego nas uczą na UW- poszerzania horyzontów i szeroko-horyzontalnego myślenia:-)?

    OdpowiedzUsuń
  2. autorka jest nieomylna i kasuje komentarze? no to ładny początek zaliczyliście wyskakując z cenzurą komentarzy, gratuluje )to jest ironia, jakbyście nie zrozumieli)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam bardzo, ale ja nic nie kasowałam. Uprzejmie wypraszam sobie takie insynuacje. Nie cenzurujemy komentarzy. Wina z całą pewnością nie leży po naszej stronie. Jeśli zależy ci na tym, by twój komentarz ujrzał światło dzienne, napisz go jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Drogi anonimie,
    Pisząc ten artykuł starałam się dotrzeć do możliwie jak największej liczby źródeł informacji, czego efektem jest ten tekst. Proszę więc nie zarzucać mi jednostronności. Policja postawiła tezę samobójstwa i nie podała wielu szczegółów mogących udowodnić to twierdzenie, więc nie miałam na czym oprzeć swojego poparcia dla niej. Niestety, dojść w policji jeszcze nie mam.
    Kodeks samobójcy nie istnieje - gdybyś jednak, szanowny anonimie, poczytał nieco publikacji na ten temat, może twoje horyzonty myślowe na temat potencjalnych przyczyn i całej otoczki samobójstw byłyby nieco bardziej poszerzone. Powiedzenie "Wiedziałem, że to zrobi!" byłoby dość kuriozalne, ale jeśli się patrzy uważnie, pewne określone symptomy zachowania mogą wskazywać na chęć popełnienia samobójstwa - tak twierdzą naukowcy, a ja ich tylko cytuję.
    Podejrzewam, że ani Ty, ani ja nie jesteśmy ekspertami od balistyki, ale nie uważam, aby moje stwierdzenie, że postrzelenie się w skroń przez usta było bzdurą. Petelicki był wojskowym od X lat, a takim ręka nie drży - no chyba, że opierasz swoje twierdzenie i wiedzę na ten temat na przypadku pułkownika Przybyła - to dopiero szalone kuriozum.
    Dalej. Ja tylko stawiam tezę, że w jego życiu MOGŁO się dziać coś poważnego. I owszem, podciągam pod to depresję oraz chorobę Alzheimera, o której ostatnio dość głośno w kontekście śmierci Petelickiego.
    Idźmy dalej. Kłania się definicja opinii publicznej. To media krzyczały o ewentualnych przyczynach śmierci Petelickiego, a nie zbiorowość ludzka w potocznym tego słowa znaczeniu. Opinia publiczna chce prawdy, więc pytanie czy wnioski będą dla niej satysfakcjonujące nie uważam za nie na miejscu.
    Reszty twej wypowiedzi, szanowny anonimie, nie będę komentować, bo każdy kto potrafi myśleć samodzielnie dojdzie do podobnych wniosków. Mówisz o huku wystrzału. Nowoczesne budownictwo nie leży w zakresie moich zainteresowań, więc stawiam proste pytania - jeśli znajdują się na nie odpowiedzi to świetnie, jeśli nie to przykro mi - nie moja wina.
    Jeśli koniecznie chcesz wiedzieć, zdaję sobie sprawę, że w kodeksie karnym nie ma czegoś takiego jak morderstwo. Tyle że pisanie za każdym razem "pozbawienie życia drugiej osoby" lub czegoś w podobnym tonie, jest dość uciążliwe, a dla czytelnika irytujące.
    Wypraszam sobie insynuacje, jakobym miała przepisywać i zlepiać fragmenty innych artykułów w jeden. Tu masz rację - nie o to chodzi. To, że zgadzam się z niektórymi opiniami, przytaczam je tutaj, tudzież wyciągam własne wnioski, które gdzieś być może w przestrzeni medialnej się pojawiają, nie jest chyba żadną zbrodnią.
    Moim zdaniem, w tym wypadku, wiedza ogólna, którą wybacz, że to powiem, posiadam, nie jest wystarczająca, a jeśli nie możesz pochwalić się choć odrobiną wiedzy specjalistycznej, to chyba nie mamy jak dyskutować nad technicznymi aspektami tej sprawy. Możemy sobie jedynie podywagować lub się pokłócić.

    P.S. Jeśli koniecznie, szanowny anonimie, chcesz ze mną rozmawiać na ten temat, miej odwagę podpisać się własnym imieniem i nazwiskiem. Następnym razem na tego typu wpis po prostu nie odpowiem.

    OdpowiedzUsuń