Być
może okrągła rocznica tej drugiej przyczyniła się do tego, że
jeśli nie przyćmiła ona pierwszego wydarzenia (chyba
ważniejszego), to była równie eksponowana tego dnia w mediach. Być
może też stało się tak dzięki słowom Antoniego Macierewicza (po
raz drugi na pierwszym planie w związku z tą sprawą), który w
imieniu PiS-u jest chyba zobowiązany, aby każde wydarzenie odnosić
do „zamachu” w Smoleńsku. Staje się to już na tyle absurdalne,
że dziwne jest, że media za każdym razem się tym zajmują.
Albowiem słów: „Rząd Jana Olszewskiego chciał, żebyśmy takich
doświadczeń nie przeżywali. Gdyby nie został obalony, to nie
doszłoby do tragicznych następstw, jakich byliśmy świadkami w
ciągu ubiegłego dwudziestolecia, zarówno gospodarczych,
społecznych, jak i tych najstraszniejszych, związanych z zagładą
polskiej elity narodowej z prezydentem Lechem Kaczyńskim
na czele” nie da się chyba traktować poważnie. Ta
martyrologiczna retoryka zdaje się przybierać na sile, aczkolwiek
nie widać jej wpływu na poparcie. Elektorat PiS- u jest już chyba
na tyle twardy, że żadne wydarzenia i i przekraczanie coraz to
dalszych granic absurdu, nie mogą go przekonać do zmiany
politycznych preferencji. Według mnie wpływa to tylko negatywnie na
jakość polskiej polityki, czemu winna jest także Platforma
Obywatelska, która nie robi nic w kierunku zmiany tej sytuacji, na
rękę jest jej bowiem, że opozycja nie zajmuje się naprawdę
ważnymi kwestiami i partia rządząca może uchodzić za alternatywę
normalności wobec PiS-u.
Drugą
rocznicą było Święto Wolności, rocznica wyborów kontraktowych.
Prezes Rady Ministrów, Donald Tusk, z tej okazji zaprosił
wszystkich premierów III RP. Z zaproszenia nie skorzystali Jan
Olszewski i Jarosław Kaczyński. Nie przyjście tego drugiego nie
jest niczym dziwnym, ale może być ciekawe w związku z niedawnym
„zawieszeniem broni” i ugody na czas Euro 2012. Czyli ugoda i
nieorganizowanie protestów antyrządowych tak, ale wspólne
upamiętnienie jednego z najważniejszych wydarzeń wolnej Polski, to
już za dużo? Myślę, że zaproszenie przez Premiera prezesa PiS
było dobrym posunięciem zaraz po jakże ugodowym wystąpieniu
Jarosława Kaczyńskiego, zdemaskowało prawdziwe intencje
„pojednania” nawet na czas Euro. To smutne, że i wielkie
sportowe wydarzenie, i upamiętnienie przecież dla wszystkich
działających wtedy ludzi ważnych zdarzeń nie może być okazją
to prawdziwego, choćby chwilowego pojednania. Z drugiej strony
spotkanie to z okazji rocznicy wyborów z 1989 zgromadziło
zdecydowaną większość zainteresowanych i może doczekamy się
kiedyś, że Donald Tusk stanie obok Jarosława Kaczyńskiego, tak
jak potrafili to niedawno uczynić Sarkozy i Hollande, też przecież
polityczni oponenci?
Paweł Strzelczyk
Paweł Strzelczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz