czwartek, 14 czerwca 2012

Paweł Zalewski o 12 czerwca: Można inaczej!

Z bólem w sercu spoglądałem na to, co wydarzyło się na ulicach Warszawy 12 czerwca. Część naszych rodaków na spółkę z grupą rosyjskich zapaleńców, wystawili Polsce najgorsze świadectwo. A przecież można było inaczej.

O zdanie w tej sprawie spytałem europosła Pawła Zalewskiego (Europejska Partia Ludowa), postać szczególną, bo szczególnie zainteresowaną relacja mi Polski z jej wschodnimi sąsiadami. Nie tak dawno temu, wraz z Kołem Naukowym "Ars Politica" przyłączyliśmy się do akcji "Przybij piątkę Ukrainie", którą Paweł Zalewski zaproponował studentom z Warszawy. Na czas EURO 2012 zorganizował kolejną: "EUROpejski Kibic - ЕВРОпейский болельщик". Zebrał kilkudziesięciu wolontariuszy, którzy do 1 lipca będą pomagać gościom ze wschodu odnaleźć się w Warszawie. Od początku EURO w całym mieście można spotkać młodych ludzi w żółtych koszulkach z napisem: "Jak mogę Ci pomóc?" w języku rosyjskim. To postawa skrajnie odmienna od zachowania polskich kiboli, i z pewnością godna naśladowania.

Europoseł Paweł Zalewski zorganizował grupę kilkudziesięciu wolontariuszy, którzy podczas mistrzostw pomagają gościom zza wschodniej granicy odnaleźć się w Warszawie.






Jak interpretować zachowanie kibiców w trakcie i po meczy Polska-Rosja? Czy faktycznie było groźnie, czy może media przejaskrawiły całą sprawę?

W mojej ocenie problem został wykreowany i media zaczęły ten przemarsz rosyjskich kibiców przez Warszawę wyolbrzymiać. Wmówiono niektórym ludziom, że będzie miał on prowokacyjny charakter, że jest wymierzony w Polskę i Polaków. To doprowadziło do eskalacji napięcia. Niejako przy okazji stworzono pretekst dla chuliganów, aby „zmobilizować się na Rosjan”, nie dać się. Wszystko to razem było irracjonalne. Zresztą sam byłem przedwczoraj na dworcu Warszawa Powiśle. Zaprosiłem też wszystkich moich współpracowników. Czy myślicie, że narażałbym ich na jakiekolwiek nieprzyjemności? Na własne oczy widziałem Rosjan, którzy tam się zgromadzili. Na moim profilu na FB zamieściłem też film pokazujący przemarsz Rosjan. Jeden z nich nawet bezbłędnie wytypował remis, zapewne nie przewidując, że jego słowa okażą się prorocze. To nie byli żadni prowokatorzy czy chuligani tylko normalni ludzie, tacy jak my. Gdyby zamiast barw Sbornej nosili na sobie biało-czerwone koszulki, nie odróżnilibyśmy ich od Polaków.

A pojawiały się wśród nich symbole komunistyczne? Mieli je ze sobą?

Było dosłownie kilka wyjątków. Na przykład jeden z nich miał koszulkę z napisem „CCCP”, i to zakrytą prawie w całości przez kurtkę. Poza tym nie widziałem żadnego eksponowania sowieckich znaków, którymi nas straszono. Cały marsz kibiców nie miał nic wspólnego z rzekomo przygotowywaną prowokacją wobec Polaków. No ale, jak już wspomniałem, atmosfera wokół tej sytuacji została niejako wykreowana. W efekcie na ulice wyszli polscy kibole i starli się z kibolami z Rosji, którzy także wśród swoich stanowili absolutny margines. Osobiście widziałem tylko to, co działo się na początku marszu, pod dworcem Powiśle i vis-à-vis Muzeum Wojska Polskiego gdzie przez dwie godziny czekałem z moimi wolontariuszami. Faktycznie, gdzieś nieopodal marszu być może bywało groźnie, ale nad sytuacją przez cały czas panowała policja. Jestem przekonany, że gdyby nie „sztuczne podgrzewanie atmosfery”, gdyby część polityków i osób publicznych nie nakręciło tej spirali strachu i niechęci Polaków wobec Rosjan i Rosjan wobec Polaków – burdy nie miały by prawa bytu. Powtarzam - to byli w przygniatającej większości zwykli kibice, którzy przyjechali na mecz aby wesprzeć swoją drużynę.

Jak w takim razie powinniśmy reagować? Jaka powinna być nasza postawa – jako Polaków i gospodarzy?

Głównym problemem Polaków i Rosjan, a także problemem naszych wzajemnych relacji jest to, że począwszy od lat dziewięćdziesiątych przestaliśmy się sobą interesować. W 1989 roku nastąpił przełom – Polska zrzuciła kajdany i uciekła na zachód, zaś Rosja przybrała fasadowy model demokracji. Nasze drogi rozeszły się. Polskę interesują dziś sprawy Zachodu, Rosjan zaś przestała interesować Polska. W kwestii wiedzy o Rosji przestaliśmy więc iść do przodu. Żyjemy wspomnieniami i wyobrażeniami, które zrodziły się jeszcze przed 1989 rokiem, a nie mają żadnego zaczepienia w rzeczywistości. Świat się zmienia, a my jakby stanęliśmy w miejscu. Chodzi mi o to, abyśmy pokazali, że można inaczej.


Abyśmy w sobie wzbudzili wzajemną ciekawość, i byli wobec siebie serdeczni. Wielką szansę w budowaniu wzajemnych relacji stwarza Internet.

Zalewski: Mi chodzi o to, abyśmy wzbudzili ciekawość siebie nawzajem, abyśmy pokazali, że można inaczej.
Tak zrodził się pomysł, aby na czas EURO 2012 zebrać grupę kilkudziesięciu wolontariuszy, aby pomagali gościom ze Wschodu odnaleźć się w Warszawie. Zebrałem grupę studentów, nie tylko z Polski – wśród nich są też sami Rosjanie, ale i Ukraińcy, młodzież z Mołdawii i Litwy – generalnie ludzie, którzy żyją w Polsce ale znają Rosjan i rosyjski język. Są żywo zainteresowani tym co dzieje się w Rosji, a dzieje się wiele! Miałem z początku trochę obaw i rozterek, ale dziś mam masę dowodów potwierdzających, że decyzja była słuszna.

Przecież przedwczorajszy Dzień Rosji - to nie tylko dzień przemarszu kibiców Sbornej na stadion w Warszawie, ale też dzień wielkich demonstracji w samej Moskwie. Problemem jest to, że my patrzymy na Rosjan wyłącznie przez pryzmat obozu władzy, Putina, Gazpromu, Kremla. A przecież Rosja to jest naprawdę wielki naród, który ma też swoje własne gigantyczne problemy. Widać przecież, że tam również dzieje się coś, co powinniśmy przyjąć z wielką nadzieją i z ogromnym szacunkiem. Na naszych oczach rodzi się rosyjskie społeczeństwo obywatelskie. Dla mnie współczesnym rosyjskim bohaterem jest Aleksiej Nawalny. Ten człowiek, który poruszył rosyjski Internet, a więc pokazał Rosjanom do czego służą nowoczesne media. Dokonał tego nie tylko samemu walcząc z korupcją, ale i przekonując Rosjan, by brali sprawy we własne ręce. Ma przed sobą trudne zadanie, bo i warunki funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego w Rosji są niezwykle trudne. Prawo stanowione przeciwko wolności słowa jest tam konsekwentnie zaostrzane. Dla mnie najpiękniejsze jest to, że jeżeli dziś w Moskwie i w innych miastach Rosji coraz trudniej jest wyrażać swoje zdanie, to fakt, że Rosjanie mogli się zebrać przedwczoraj właśnie w Warszawie powinien być dla nas powodem do dumy.
Problemem jest to, że my patrzymy na Rosjan wyłącznie przez pryzmat obozu władzy, obozu Putina, przez pryzmat Gazpromu i Kremla.
Kijów otwarcie przywitał przemarsz kibiców ze Szwecji, i nikt nie krzyczał o powtórce z „Potopu”...

Dokładnie tak! Rosjanie przyjeżdżają do nas przecież wspierać swoją drużynę. Zamiast się czepiać przyjmijmy ich serdecznie i starajmy się ich poznać. Po prostu! To była wielka, niepowtarzalna okazja, aby poznać tych wszystkich Rosjan, którzy zagościli w Warszawie. Przedwczoraj warszawskie puby były zapełnione gośćmi ze Wschodu, którzy chcieli też poznać Polskę i Polaków. Przecież pijąc piwo w oczekiwaniu na mecz można zapoznać mnóstwo ludzi, przeprowadzić ciekawe rozmowy, nieprawdaż? Tak rozpoczętą znajomość można kontynuować w Internecie, używając Facebooka czy dużo bardziej popularnego na Wschodzie Vkontakte. A kiedy na bieżąco śledzisz co się u dzieje u znajomego to liczba tematów wzrasta w postępie geometrycznym. Z takiej „fejsbukowej przyjaźni” już tylko krok do wzajemnych odwiedzin. I właśnie to wszystko sprzyja integracji. To jest to podejście, którego oczekuję od moich współpracowników i uważam za właściwe. Razem powinniśmy eksponować wszystko co nas łączy, a nie koncentrować się wyłącznie na tym, co nas dzieli.

Kto wyjdzie z grupy A?

Kibicuję naszym!


Pytania i komentarz: Konstanty Chodkowski
www.chodkowskikonstanty.blogspot.com

Dla Komentarza Politycznego Tygodnia, wywiadu udzielił europoseł Paweł Zalewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz